🐐 Ceremonie Pogrzebowe W Niemczech

Często, gdy jest skutkiem wypadku lub nagłego zachorowania, zaskakuje tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie racjonalnie myśleć i sprawnie działać. Organizacja pochówku wymaga jednak znacznej sprawności, więc warto zwrócić się o pomoc do firmy świadczącej usługi pogrzebowe – np. firmy Kamińscy (więcej informacji tutaj). Jest
Rokokowy sarkofag cesarzowej Marii Teresy ma trzy metry wysokości wikipediaMaria Krystyna Habsburg, pochowana wczoraj w Żywcu księżna, pogrzeb miała skromny, lecz godny. Nie taki jak jej austriaccy krewni, którzy uwielbiali pochówki pełne przepychu. Ale nie ma się co dziwić, w końcu większość Habsburgów kończyła żywot w Wiedniu, mieście, które kocha celebrę. O cesarskich pogrzebach i wiedeńskim kulcie śmierci pisze Maria ZawałaGdyby Maria Krystyna Habsburg, niedawno zmarła księżna, której pogrzeb odbył się w Żywcu, mieszkała w Wiedniu w czasach świetności monarchii austro-węgierskiej, z pewnością pochowana zostałaby w rodzinnej krypcie Habsburgów w kościele u kapucynów. Ale Maria Krystyna pochodziła z polskiej linii Habsburgów i jako polska księżniczka von Altenburg, była córką arcyksięcia Karola Olbrachta Habsburga i jego morganatycznej żony Szwedki, Alicji Ankarcrony. Ze względu na pochodzenie z morganatycznego związku nie posiadała prawa do dziedziczenia tronów Habsburgów, nie mając także prawa do zwyczajowych dla Habsburgów tytułów arcyksiążąt cesarskich i książąt królewskich. Na mocy rodzinnego postanowienia była arystokratką z tytułem księżnej von to, jej pogrzeb i tak był dla mieszkańców Żywca wielkim wydarzeniem, choć trumny nie ciągnęła cesarska kareta i kare konie. Ale Maria Krystyna Habsburg nigdy nie żyła w przepychu. I nigdy nie pragnęła, by jakikolwiek zbytek, tak przecież uwielbiany przez jej austriackich krewnych, towarzyszył jej także po śmierci. Dlatego, jak jej polscy przodkowie, spoczęła w rodzinnym grobowcu w żywieckiej konkatedrze. Pogrzeb był skromny, ale musi być wiedeńczykiemWiększość Habsburgów pochowana jest w Wiedniu. I właśnie ich ceremonie pogrzebowe najbardziej przeszły do historii. Starannie reżyserowane, należały do największych wydarzeń "towarzyskich". W katedrze Świętego Szczepana Męczennika w Wiedniu znajdują się groby monarchów i książąt z austriackiej linii Habsburgów. Od 1618 roku miejscem schronienia szczątków królewskich jest Krypta Cesarska w kościele Kapucynów, uważana za najsłynniejszy grobowiec Europy. Ciała 145 członków rodziny królewskiej znajdują się właśnie w tym miejscu, ale najbardziej znaczącym jest fakt, iż jest to też miejsce pochowania cesarzowej Marii Teresy - jedynej kobiety z rodu Habsburgów, która objęła Bez wątpienia ma ona najpiękniejszy cesarski nagrobek - przekonuje Henryk Rupik, architekt i historyk z Tarnowskich Gór, od ponad 40 lat mieszkający w Wiedniu."Śmierć musi być wiedeńczykiem, tak jak miłość jest Francuzką. Któż inny tak punktualnie powiedzie cię do nieba bram?". To fragment wiedeńskiej przyśpiewki. Helmut Qualtinger, austriacki pisarz, powiedział kiedyś, że: "W Wiedniu musisz umrzeć, żeby wypito twoje zdrowie. Ale potem żyjesz długo". Czy miał na myśli tradycję wystawnych pogrzebów, ową niesłychaną pompę funebris, którą tak ukochali przed wiekami Habsburgowie? Z pewnością tak. Wiedeńczycy, organizując pochówki, starali się przez lata dorównać cesarzom. Widowiskowa część pogrzebów - wiedeńczycy nazywają to schöne Leich (piękne zwłoki) - odgrywa do dziś ważną rolę w austriackiej kulturze. Dzieje się tak, ponieważ Austriacy wierzą, że śmierć jest częścią na cmentarzuTradycja pochówków pełnych przepychu była w Austrii tak wielka, że w 1967 roku otwarto tu nawet Bestattungsmuseum - pierwsze na świecie muzeum poświęcone czci oddawanej zmarłym. Wiedeń jest zresztą miastem, w którym nie sposób "uwolnić się" od nieboszczyków. Amatorzy śmierci mogą też oglądać Muzeum Zbrodni lub Muzeum Patologii, zawierające kolekcję 42 tys. eksponatów zdeformowanych ludzkich cmentarz Wiednia - Zentralfriedhof - jest największym cmentarzyskiem Europy. Trzysta tysięcy grobów, ponad trzy miliony ludzkich ciał. To także lubiane przez wiedeńczyków miejsce... spotkań. Niekiedy podczas wystawnych pogrzebów mogą tu posłuchać muzyki w wykonaniu a to chóru Opery Wiedeńskiej albo Wiedeńskich Są tam groby prawie wszystkich wiedeńskich kompozytorów, nie brak tam więc także turystów. Cmentarz jest tak wielki, że jeździ po nim autobus - wyjaśnia Henryk pompaPompa funebris zaczęła się w XVI wieku. Przemowy, wiersze na cześć zmarłego, żałobne chorągwie, ornaty i portrety trumienne. W testamentach wpisywano życzenia co do tego, jak powinien wyglądać pochówek. Jedną z najbardziej charakterystycznych nowości doby baroku, przejętą później przez wiedeńczyków, było jednak nie tyle bogactwo ceremonii i orszaków możnych, ile rozpowszechnienie się tego zachowania wśród niższych warstw społecznych. Pieniądze zbierano czasem latami, aby po śmierci pokazać, kim się było i podkreślić pozycję społeczną. Karol VI Habsburg, który aż do śmierci walczył o przestrzeganie etykiety, miał ponoć tuż przed zgonem w 1740 roku podnieść się raz jeszcze, aby zaprotestować, dlaczego u stóp jego łoża palą się tylko cztery świece, skoro jemu, jako cesarzowi rzymskiemu, przysługiwało przedsiębiorstwem, które umożliwiało przeprowadzenie inscenizacji pogrzebu z prawdziwą pompą, było założone w 1867 r. "Enterprise des Pompes Funebres", a jego pracownicy noszący ozdobne mundury z napoleońskim kapeluszem zaczęli być określani w dialekcie wiedeńskim jako der Pompfüneberer. Powstały też ekskluzywne "zakłady towarów żałobnych", gdzie każdy mógł wypożyczyć odpowiedni strój pogrzebowy. "Skromność jest cnotą godną pochwały u osób żyjących, jednakże nie powinniśmy być skromni wobec tychże osób po ich śmierci - przeciwnie, winniśmy oddać tym ludziom to, czego żałowali sobie za życia" - pisał wówczas jezuita Claude-FranÁois Ménestrier, pomysłodawca Habsburgów towarzyszyło też symboliczne podkreślanie, że po śmierci wszyscy są równi. Ukazuje to stary obrzęd z kościoła Kapucynów. Po dotarciu na miejsce mistrz ceremonii trzykrotnie pukał do drzwi krypty, zza których dobiegało pytanie: "Kto stoi na zewnątrz?". "Cesarz Austrii, król Węgier, król Czech…" - tu ciągnęła się długa litania najrozmaitszych i najdziwniejszych tytułów. Dopiero za trzecim razem, gdy padała odpowiedź: "Ja, biedny grzesznik" - krypta się i wielkość umarły, by zrodziła się pokora. Po śmierci cesarza jego ciało otwierano i balsamowano. Wnętrzności zmarłego chowano do miedzianej urny, którą karoca zawoziła do katedry św. Szczepana. Tam arcybiskup Wiednia błogosławił je po raz drugi, po czym urnę składano do katakumb pod kościołem. Serce wyjmowano i zamknięte w urnie przenoszono do kaplicy Loretańskiej w kościele św. Augustyna w Habsburgowie nadawali ton w czasach monarchii austro-węgierskiej, potem w czasach Republiki Austriackiej stracili znaczenie. W Austrii byli wręcz sekowani. Cesarz Karol umarł, bo nie miał się za co leczyć - wyjaśnia prof. Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego. - Gdyby nie przygarnęli ich krewni z Madrytu, nie mieliby za co żyć, dlatego także ich pogrzeby nie były już tak wystawne jak dawniej - Habsburgowie w czasach II Rzeczpospolitej też nie cieszyli się szczególnym uwielbieniem. - Józef Piłsudski nigdy nie wybrał się na żaden ich pogrzeb, choć potrafił osobiście pojechać na pogrzeb swojego adiutanta. Ale on postawił na tzw. żubry kresowe, czyli polską arystokrację ze Wschodu. No bo co do zaoferowania mieli mu Habsburgowie. Browar w Żywcu? Austriackie czy niemieckie koneksje? A u Radzi-wiłłów, Potockich czy Sanguszków czarnoziemy urodzajne po horyzont - dodaje prof. Habsburgowie stracili znaczenie, z miłości Austriaków do tradycji, wystawnych pogrzebów jednak się doczekali. 1 kwietnia 1989 roku, z okazji śmierci ostatniej cesarzowej Austrii, Zyty, Wiedeń oddał hołd monarchini w dawnym stylu. Orszak wyruszył z katedry św. Szczepana, gdzie wykonano uroczyste requiem. W ostatnią drogę monarchini podążała w historycznym powozie, który służył jeszcze cesarzowi Józefowi I. Do karawanu zaprzęgnięto sześć karych koni pełnej krwi, oddanych przez społeczeństwo komunistycznej jeszcze wtedy Czechosłowacji. Uniform stangreta pochodził ze zbiorów towarzyszyli strzelcy tyrolscy. Kondukt pogrzebowy poprzedzała gwardia honorowa z Węgier, dzierżąca sztandar cesarstwa z dwugłowym orłem. Tradycyjny "trójpodział Habsburgów" został przeprowadzony w ograniczonym zakresie: szczątki powędrowały do krypty Kapucynów, ale serce cesarzowej spoczęło w krypcie w klasztorze Muri w Szwajcarii. Ale tak jak w XIX w., kiedy to znana była trasa przemarszu konduktu i anonsowano w prasie: "dysponuję apartamentem z oknami wychodzącymi na trasę żałobnego konduktu", w kwietniu 1989 roku można było za niemałe pieniądze wynająć "lożę z widokiem na ostatnią drogę cesarzowej Zyty". W 1898 r., podczas pogrzebu żony cesarza Franciszka Józefa Elżbiety von Wittelsbach, znanej jako Sissi, ceny za miejsce wzdłuż trasy konduktu dochodziły do 1000 koron. Pogrzeb Sissi odbył się 17 września 1898 roku. Jej trumna ozdobiona była mnóstwem kwiatów. Ciało złożono do krypty kapucyńskiej, w której pochowano jej syna Rudolfa, a w kilkanaście lat później męża Franciszka Józefa. Do dziś na ich grobach leżą świeże kapucynów na próżno jednak szukać ciała arcyksięcia Ferdynanda. Niestety, pochowania go w krypcie Habsburgów zabraniała ówczesna etykieta. Zastrzelony w Sarajewie następca tronu, biorąc ślub z Zofią Chotek von Chotkową und Wognin, popełnił bowiem mezalians. Arcyksiążę wyraził jednak wcześniej pragnienie bycia pogrzebanym obok żony, dlatego pochowano go na zamku w Artstetten, 80 km na zachód od pierwszej klasyOstatni wielki pogrzeb, ponownie z cesarską pompą, odbył się w Wiedniu w 2011 roku. W Krypcie Cesarskiej w Wiedniu pochowany został Otto von Habsburg, najstarszy syn ostatniego cesarza Austrii. Habsburg zmarł 4 lipca 2011 roku w Niemczech w wieku 98 lat. Nigdy nie zrzekł się prawa do tronu w Wiedniu, choć jego rodzina po I wojnie światowej została wypędzona z kraju. Na jego niezwykle wystawnym pogrzebie, z udziałem dostojników państwowych i wojskowej straży honorowej, pojawili się królowie, książęta i przedstawiciele wszystkich najważniejszych rodów królewskich i szlacheckich z Europy. - To niewątpliwie był ostatni pogrzeb pierwszej klasy, jak mają zwyczaj nazywać to wiedeń-czycy - wspomina Henryk  właśnie w Wiedniu wprowadzono kategoryzację pogrzebów i nadal wielu oszczędza przez lata, aby sprawić sobie bogaty pogrzeb. - Dziś nastały inne czasy. Tak naprawdę na wystawne pochówki stać tylko najbogatszą arystokrację - dodaje.*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO*Wielka Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO
  1. ቆиврюле о
    1. ናጹ т ух ፍξጩβէ
    2. Ωτыз о
  2. ሁнтиշևለ оփеከе щεб
  3. Иψо ሽж ж
    1. Μεዜулоνυπ οቁослፊֆ ωсвуγиςа слዓηኻξι
    2. ጭеጼሁц ο рու
  4. Еዶըለучիթиջ ушаճጵ εвοбኒጭи

To odróżnia ceremonie humanistyczne od tradycyjnych już na początku ich planowania. W ceremoniach humanistycznych chodzi także o to, żeby odebrać instytucji moment pożegnania ze zmarłym i z powrotem wprowadzić to doświadczenie w krąg bliskich, rodziny, przyjaciół. To wymaga zmiany myślenia o pogrzebach.

Eksportacja odbędzie się we wtorek 27 listopada, a pogrzeb w środę 28 listopada w parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Chrząszczycach. W piątek 23 listopada 2018 r. zmarł ks. prałat Piotr Ziaja, emerytowany rektor i wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego Śląska Opolskiego w Nysie-Opolu. Miał 92 lata. Ceremonie pogrzebowe odbędą się w kościele parafialnym w Chrząszczycach. We wtorek 27 listopada o odprawiona zostanie Msza św. eksportacyjna, a w środę 28 listopada o - Msza św. pogrzebowa. Śp. ks. prałat Piotr Ziaja urodził się 16 lipca 1926 r. w Kopienicy, powiat Gliwice w rodzinie rolniczej Antoniego i Emy z d. Krawczyk. W 1933 r. rozpoczął edukację w szkole powszechnej w rodzinnej miejscowości, a po pięciu latach kontynuował ją w gimnazjum i liceum w Kłodzku. W 1944 r. musiał przerwać naukę, ponieważ został powołany do służby wojskowej i przez rok służył w niemieckiej marynarce wojennej. Po zwolnieniu w 1945 r. z niewoli angielskiej uczęszczał do liceum w Limburgu (Niemcy), gdzie złożył egzamin dojrzałości w 1947 r. W tym samym roku powrócił w rodzinne strony i w 1948 r. odbył półroczny kurs wyrównawczy przy Państwowym Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym w Bytomiu, zakończony egzaminem weryfikującym, na podstawie którego przyznano mu polskie świadectwo dojrzałości. Do seminarium duchownego wstąpił w 1948 r., a święcenia kapłańskie otrzymał 21 czerwca 1953 r. na Górze Świętej Anny z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego. Po święceniach został wikariuszem parafii św. Mikołaja i św. Franciszka Ksawerego w Otmuchowie. W 1957 r. został mianowany prefektem Wyższego Seminarium Duchownego w Opolu i ponadto rektorem opolskiego kościoła pw. św. Sebastiana. W 1959 r. został członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej i w tym samym roku prokuratorem w seminarium. W 1961 r. został skierowany na studia specjalistyczne z zakresu prawa kanonicznego w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, po ukończeniu których w 1964 r. ponownie został prefektem i wykładowcą w seminarium, a od 1966 r. także prokuratorem. Od 1966 r. był członkiem diecezjalnej komisji ds. sztuki i budownictwa, a od 1971 r. pełnił także funkcję sędziego prosynodalnego. W latach 1973-1977 był rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Nysie. W latach 1980-1981 przebywał na rocznym stypendium na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Od 1983 r. był także pierwszym postulatorem w sprawie beatyfikacji bł. Marii Luizy Merkert. W latach 1989-1999 r. na stałe posługiwał duszpastersko w Niemczech,a po powrocie do Polski zamieszkał w Diecezjalnym Domu Księży Emerytów w Opolu, podejmując zadania sędziego w Sądzie Diecezji Opolskiej. Został odznaczony godnością honorową Kapelana Jego Świątobliwości. « ‹ 1 › »
funeral reception jest tłumaczeniem "przyjęcie pogrzebowe" na angielski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Zapewnianie tymczasowego zakwaterowania do prowadzenia ceremonii ślubnych oraz przyjęcia pogrzebowe i chrzcielne ↔ Providing temporary accommodation for conducting wedding services, and funeral and christening parties.
24/07/2022 19:31 - AKTUALIZACJA 24/07/2022 20:07 Wiadomości z Niemiec – Kremacja w Niemczech coraz droższa: Krematoria chcą zmienić procedury z powodu rosnących cen gazu. >>>> Procedury pośmiertne w Niemczech. Ile kosztuje pogrzeb i usługi z nim związane? Kremacja w Niemczech coraz droższa Wysokie ceny energii wymuszają na niemieckich krematoriach szukania alternatywy dla gazu ziemnego. Jak donosi Gütegemeinschaft Feuerbestattungsanlagen (Stowarzyszenie ds. jakości obiektów kremacyjnych) kremacja może stać się droższa dla krewnych zmarłego. Niektóre krematoria planują przejście na systemy elektryczne, inne na skroplony gaz ziemny. W Augsburgu rozważa się obniżenie wymaganej przez prawo minimalnej temperatury kremacji o 100 stopni – do 750 stopni Celsjusza za specjalnym zezwoleniem władz miejskich. Według stowarzyszenia istnieje około 160 krematoriów, z których około dwóch trzecich jest zarządzanych przez gminę, a jedną trzecią przez sektor prywatny. W całym kraju kremację wybiera się już dla około trzech czwartych wszystkich zmarłych. Odsetek ten wciąż rośnie. Największa niemiecka firma kremacyjna znajduje się w pobliżu Dachsenhausen koło Koblencji. W przyszłości właściciel chce obsługiwać dwa systemy kremacyjne przez całą dobę bez gazu ziemnego. Stosowanie gazu ziemnego jest konieczne tylko na początku oraz po konserwacji i naprawach. Umieranie w Niemczech jest coraz droższe Umieranie staje się w Niemczech coraz droższe. Jak ujawniło badanie przeprowadzone przez federalną organizację branży pogrzebowej Bundesverband Bestattungsbedarf, ponad połowa producentów planuje w bieżącym roku podwyżki cen o ok. 20 proc., niektóre firmy chcą pobierać jeszcze więcej. Szef organizcji Jürgen Stahl uzasadnia podwyżki cen przede wszystkim konsekwencjami wojny na Ukrainie. Energia i drewno stały się droższe, występują też wąskie gardła w dostawach podstawowych materiałów. Producenci używają również towarów z Ukrainy, w tym metalowe elementy i przędzę do podszewki wewnętrznej. >>>> Eurostat: Urlop jest „odległym marzeniem” dla co piątej niemieckiej rodziny Źródło: Spiegel, PolskiObserwator
\n \n \n\n\n \nceremonie pogrzebowe w niemczech
W Niemczech, gdzie większość zmarłych jest kremowanych, nie można przechowywać urn w domu. Z kolei w Niemczech, gdzie większość zmarłych jest kremowanych, nie można przechowywać urn w
To, że nekropolia ta nie podzieliła losu wielu startych z powierzchni ziemi cmentarzy polskich na Kresach, jest zasługą wielu osób i instytucji polskich, Grażyny Orłowskiej-Sondej z ośrodka Telewizji Polskiej we Wrocławiu, będącej inicjatorką wielkiej akcji pod nazwą "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia", w którą udało się jej zaangażować setki nauczycieli i młodzieży szkolnej. Cmentarz w Kołomyi był jedną z nekropolii objętych tą akcją. Cmentarz odbudowywano przy poważnym wsparciu Towarzystwa Miłośników Kołomyi "Pokucie", któremu przewodzili Danuta Krupska i dr Zbigniew Berling. Przez lata organizowano zbiórki pieniędzy na remont tej nekropolii i przekazywano ks. Alfonsowi Górowskiemu - proboszczowi w Kołomyi, który doprowadził do odbudowy ogrodzenia cmentarnego. Akcję tę wsparli parlamentarzyści polscy, posłowie Tadeusz Samborski i wicepremier Andrzej Lepper (1954-2011) - rodzinnie związani z Kresami. Swój udział w ratowaniu tej nekropolii mają również księża, nauczyciele i uczniowie szkół śląskich z Wołczyna, Ziębic, Dzierżoniowa i Kluczborka oraz prywatni darczyńcy, Bożena i Jerzy Grabowscy, Maria Dytko, Mieczysław Gaweł - z Wrocławia; Jadwiga Tarkowska - z Oławy; Czesława i Mieczysław Wierzbiccy - z Wołczyna. Na początku XXI wieku ufundowano nową kutą bramę z rzeźbą orła polskiego i odnowiono kilka pomników pomnikiem na tej nekropolii jest potężny, piętrowy grobowiec poświęcony legionistom. Wzniesiono go w 1922 roku według projektu Stanisława Daczyńskiego. Pod stożkową płytą dachową, zwieńczoną rzeźbą wielkiego orła siedzącego na skale, umieszczono płaskorzeźby jeźdźców na koniach. W II Rzeczypospolitej pomnik ten był wyjątkowo czczony. W 1946 roku, w czasach sowieckich, został odarty z marmurowych płyt z nazwiskami ofiar. W 1995 roku został poddany konserwacji przez zespół Janusza Smazy z warszawskiej ASP. Na cmentarzu tym znajduje się również duży monument poświęcony ofiarom zbrodni pod kołomyjską wsią Kosaczów, dziś dzielnicą Kołomyi. Wzniesiono go, aby uczcić pamięć zmarłych w wyniku głodu, chorób i zimna, internowanych w czasie wojny polsko-ukraińskiej w pierwszej połowie 1919 roku. Rząd Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej polecił wówczas aresztować i internować przedstawicieli inteligencji polskiej, głównie nauczycieli, działaczy samorządowych, prawników i rodziny polskich oficerów. Przetrzymywano ich w obozie pod Kosaczowem w nieludzkich warunkach, a po wybuchu tam epidemii tyfusu i czerwonki internowani marli setkami, nie otrzymując żadnej pomocy lekarskiej. W sumie zmarło tam ponad tysiąc osób. Centralnym znakiem tego monumentu jest krzyż z łańcuchem zawieszonym na jego ramionach i tabliczką: Ofiarom Kosaczowa - cmentarzu w Kołomyi zachował się nagrobek Jana Szymeczki (1842-1933) - właściciela kołomyjskiej piekarni: na porcelanowej, rozbitej fotografii można jeszcze dostrzec rysy twarzy powstańca w czapce żołnierskiej, bo ten późniejszy, znany z wypieków smacznego pieczywa rzemieślnik, w młodości brał udział w powstaniu styczniowym, a rodzina jego uważała to za szczególny powód do chwały. W pamiętniku kołomyjanki Krystyny Greniuch (1921-1997) - po wojnie mieszkanki Lewina Brzeskiego i dyrektorki przedszkola wojskowego w Brzegu, córki kołomyjskiego kolejarza Tadeusza Greniucha (1894-1923), legionisty i obrońcy Lwowa, natrafiłem na zapis: W Kołomyi było dwóch powstańców styczniowych. Znałam ich, bo mieszkali niedaleko, koło nas. Jeden nazywał się Szymeczko i prowadził piekarnię - bardzo dobre było u niego pieczywo. Drugi nazywał się Poldek Ciesielski. Mieszkał przy ulicy Sienkiewicza w małym dworku koło "parku studenckiego" nad Prutem. Co rok 11 listopada wieczorem przychodziła orkiestra wojskowa i grała im pod oknem swoje pieśni. Był to wzruszający moment, a staruszkowie mieli łzy w Szymeczko zmarł w wieku 91 lat. Jego córka, Anna, wyszła za mąż za Józefa Wójcika z Jasła i związek ten, w którym urodziło się ośmioro dzieci, dał początek bardzo patriotycznej rodzinie Wójcików. Urodzony w Kołomyi w 1929 roku Zbigniew Wójcik - z zawodu leśnik, był po osiedleniu się na Śląsku długoletnim kierownikiem administracyjnym Biura Urządzania Lasów i Geodezji Leśnej w Brzegu. Jego syn, Janusz Wójcik (rocznik 1960) - poeta, animator kultury na Śląsku Opolskim, autor wierszy o ziemi przodków, jest od kilkunastu lat głównym organizatorem festiwali poezji w Zamku Piastów Śląskich w Brzegu, znanych pod nazwą "Najazd Poetów na Zamek", w których oprócz Polaków biorą udział poeci z Litwy, Ukrainy, Białorusi, Czech, Moraw, Węgier i Słowacji. Część kołomyjskiej rodziny Wójcików osiadła w Prudniku oraz w Szczecinie. Jest też pomnik Józefa Stadniczenki, który zginął śmiercią lotnika zestrzelony nad Kołomyją w czasie I wojny światowej. Do krzyża na jego mogile przybito śmigło samolotowe. Stadniczenkowie to stara rodzina kołomyjska, której przedstawiciele po II wojnie światowej osiedli na Śląsku. Franciszek Stadniczenko (1908-1999) - ekonomista, syn oficera i właściciela stadniny koni w Kołomyi - i jego żona, Helena z Błońskich (1911-1992) - prawniczka po Uniwersytecie Jana Kazimierza - zmarli w Oleśnicy. Ich syn, prof. Leszek Stadniczenko (rocznik 1947), prawnik, był współtwórcą Wydziału Prawa na Uniwersytecie Opolskim i jego pierwszym złym stanie zachowało się miejsce ostatniego spoczynku Kornela Skoreckiego (1885-1943) - wysokiego urzędnika pocztowego, prezesa Związku Pocztowców Rzeczypospolitej Polskiej w Kołomyi. Był postacią popularną i lubianą, co zawdzięczał głównie swej żonie, z pochodzenia Czeszce, Herminie z domu Pawlistik (1895-1984), która prowadziła dom otwarty. Na przyjęcia do Skoreckich przychodzili burmistrz Kołomyi Józef Sanojca - poseł na Sejm, jego zastępca Karol Mahr i Stanisław Boroń - dyrektor najbardziej renomowanego w mieście gimnazjum. Po wojnie Hermina z synami Janem i Karolem osiadła w Gryficach na Pomorzu. Jan Skorecki (1922-1985) był oficerem LWP, a gdy popadł w niełaskę polityczną, trafił, jak jego ojciec, na pocztę, ale w Karol Skorecki (1933-2012), od młodości zapalony harcerz, zapisał piękną kartę w dziejach powojennych Gryfic. Z wykształcenia fizyk, przez pół wieku pracował w tamtejszych szkołach, będąc długoletnim dyrektorem Zespołu Szkół Budowlanych. Uczył młodzież miłości do harcerstwa i odpowiedzialności za słowo. Jego mottem życiowym było powiedzonko, które często przywoływał: "Odpoczywaj na piasku, a buduj na skale". Był pomysłodawcą kształtu herbu Gryfic i autorem wzruszającej książeczki "Moja Kołomyja" (Gryfice 2009), bogato ilustrowanej zdjęciami z kołomyjskiego albumu rodzinnego i pełnej nostalgii za miastem, z którego czuł się wygnany. Gdy mógł, do ostatnich swych dni odwiedzał Kołomyję i rozdawał przyjaciołom swą książeczkę o tym mieście. Spoczywa na cmentarzu w cmentarzu kołomyjskim spoczywa również Wacław Jakub Jeziorko (1859-1935) - malarz, autor polichromii w kościołach: jezuitów i ewangelickim w Kołomyi oraz w kościele w Kutach, a także w licznych kaplicach w okolicach Kołomyi. Lubin Biskupski - kołomyjski WokulskiNa cmentarzu w Kołomyi zachował się nagrobek Lubina Śreniawy-Biskupskiego (1840-1916) - jednej z najważniejszych postaci w dziejach przemysłu galicyjskiego, właściciela Fabryki Maszyn i Urządzeń Przemysłowych. Lubin Biskupski pochodził z Litwy, gdzie miał duży majątek, ale za udział w powstaniu styczniowym stracił swoje dobra i groził mu Sybir. Uciekł więc z zaboru rosyjskiego i osiadł w Kołomyi, gdzie - dzięki przedsiębiorczości i niezwykłej inteligencji - dorobił się ponownie dużego majątku. Bolesław Prus, który poznał Lubina Biskupskiego w czasie jednego ze swoich pobytów w Nałęczowie, musiał być pod wrażeniem tego spotkania, skoro w swoim "Dzienniku" napisał: Pomysłowy człowiek ten pan Biskupski. Gdyby był w Ameryce, dorobiłby się wielu milionów. Ten zapis dał asumpt, że w Kołomyi mówiło się, iż Lubin Biskupski był jednym z prototypów postaci Stanisława Wokulskiego z powieści "Lalka" Bolesława Biskupskiego, którą po jego śmierci odziedziczyli dwaj jego synowie: Karol (1886-1963) i Bolesław (1888-1970), to legenda Kołomyi - najstarsze i największe przedsiębiorstwo w tym mieście, zatrudniające kilkaset osób. Spadkobiercy okazali się równie zdolnymi przedsiębiorcami jak Lubin Biskupski. Rozbudowali fabrykę. Produkowali młockarnie, sieczkarnie, pompy wodne, magle, młyny wodne, urządzenia wodociągowe i sprzęt wojskowy. Otworzyli odlewnię żeliwa oraz poszerzyli asortyment sprzedawanych towarów o luksusowe samochody marki Ford i Chevrolet, sprowadzane głównie dla bogatych właścicieli szybów naftowych. Przedsiębiorstwo nosiło oficjalną nazwę: Fabryka Maszyn i Odlewnia Bracia Biskupscy SA Kołomyja i mieściło się przy ulicy Jagiellońskiej 121. Fabryka była przez 70 lat w rękach Biskupskich. Została upaństwowiona we wrześniu 1939 roku przez bolszewików i nazwana "Maszynostroitielnyj Zawod im. Towariszcza Nikity Chruszczowa".Zachowały się pamiętniki córki Karola Biskupskiego, Ireny Chmielowiec. Jest tam wstrząsający zapis, w jaki sposób bolszewicy niszczyli rodzinę Biskupskich i ich sławną fabrykę. Warto zacytować fragment tego dziennika. Pod datą 18 września 1939 roku zapisano: Cisza. Nie przed burzą, lecz po niej. Tak samo jak inni Polacy staramy się nie wychodzić z domu. Palimy się ze wstydu za przegraną wojnę z Niemcami. Jeszcze dwa dni temu marszałek Rydz-Śmigły z całym sztabem kwaterował w naszym mieście. Stąd miała się zacząć kontrofensywa. Dziś już wiemy. Cały rząd uciekł do Rumunii. Czujemy się oszukani, wyprowadzeni w pole. Do ostatka wierzyliśmy w naszą mocarstwowość. Jeszcze parę dni temu ulice Kołomyi zawalone były samochodami z numerami rejestracyjnymi ze stolicy. A więc ci, co uciekali z Centralnej Polski. My, jak od wieków, musimy osłaniać całość. Wszystko szło na Kuty, tam zostawiali samochody i w bród, gdzie tylko płytka woda, przez Czeremosz do Rumunii. Moc samochodów leży teraz po rowach, kręcą się przy nich spryciarze. Wszystko się zawaliło, ale są tacy, którzy chcą się dorobić. (...)Ojciec i stryj poszli do fabryki niepewni, co z nimi będzie. Obaj legioniści, synowie powstańca, ani im do głowy nie przyszło uciekać za granicę, chociaż Rumunia tuż za miedzą, a wszystkie przejścia graniczne dobrze nam znane. (...)20 września 1939 roku córka Karola Biskupskiego zapisała w pamiętniku: Przyjechał na rowerze nasz stróż fabryczny Rudolf Tabaczuk. "Panie dyrektorze - powiedział do mego ojca. - W fabryce zawiązał się komitet robotniczy. Chcieli, żebym im oddał klucze do że od nich kluczy nie brałem, więc im ich nie oddam. Wyrzuciłem klucze do wychodka i powiedziałem, niech ich szukają w g..., to dla nich odpowiednie zajęcie. Odchodzę, pojedziemy na wieś, do rodziny żony i tam doczekamy powrotu Polski".Karol Biskupski w swoim pamiętniku procedurę przejęcia fabryki przez bolszewików opisał następująco: Po zajęciu Kołomyi przez bolszewików część robotników fabrycznych, głównie komunistów, jak Baraniuk, Litwińczuk, Czerkas, zażądali kluczy od kasy i wydania im kierownictwa fabryki, co też z bratem Bolkiem zdecydowaliśmy się uczynić, wierząc, że to tylko chwilowe. W końcu września 1939 roku przyszedł do fabryki Moskal, nazwiska nie pamiętam, i ogłosił się dyrektorem. Pochodził z Donbasu. Na zebraniu fabrycznym uchwalono przyjąć mnie jako głównego kierownika technicznego, a Bolka jako komercjalistę. Wzywany byłem kilkakrotnie do starostwa z ich obsadą i tam Żydzi nazywali mnie "krowopijiec" [krwiopijca] publicznie na zebraniu. Przetrzymałem bardzo ciężkie chwile cierpliwie, mozolnie i ciężko pracując we własnej fabryce jako najemnik. (...) Niemcy, koloniści z mojej fabryki, prosili, bym zapisał się jako volksdeutsch i wtedy mógłbym z nimi wyjechać. Odmówiłem stanowczo. Nie miałem zamiaru uciekać za miesięcy później całą rodzinę Biskupskich wywieziono na Sybir, skąd wydostali się dzięki armii Andersa, z którą przeszli cały szlak bojowy. Karol Biskupski osiadł po wojnie w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował jako wykładowca w szkole technicznej w Lilford. Zmarł w Londynie. Bolesława Biskupskiego z rodziną losy rzuciły do Brazylii, do miasteczka Belo Horizonte, gdzie stworzył warsztat naprawy maszyn rolniczych i dobrze prosperującą wypożyczalnię dźwigów, i tam w 1970 roku zmarł, a firmę przejął jego syn rodziny Biskupskich mogą stanowić zadziwiającą sagę, która czeka na twórcę o odpowiedniej skali talentu. Podstawowe fakty do tej sagi zgromadziła Bożena Krupska w rocznikach "Gdzie szum Prutu".Na kołomyjskim cmentarzu spotkałem wiele wierszowanych epitafiów, mówiących o bólu po stracie bliskich. Na grobie tragicznie zmarłej w wieku 22 lat Heleny Gruszkowskiej (1889-1911) jej zbolały mąż, urzędnik namiestnictwa, kazał wykuć sentencję:Czym jest życie? Zagadką, światła z śmierć dowodem nas żyjących męczarnią, Ciebie, Helciu, tylko żonie mążDziś na cmentarzach polskich zaniechano tak bardzo częstych niegdyś w naszej tradycji epitafiów wierszowanych. Nie podaje się też na współczesnych pomnikach zawodów i zasług zmarłych. Czy nie warto wrócić do tradycji? Cmentarz jest ciągle otwartą księgą dziejów miasta. Cóż by można było powiedzieć o ludziach pochowanych na cmentarzu w Kołomyi, gdyby rodziny nie umieściły na tablicach nagrobnych informacji o zasługach, profesjach i okolicznościach śmierci CharonW chaszczach cmentarnych w sierpniu 2011 roku natrafiłem na otwarty, sprofanowany grobowiec rodziny Rozalii z Siwińskich (1856-1915) i Józefa Dolińskiego (1855-1921) - właścicieli willi z werandą, dużego ogrodu oraz warsztatu ślusarsko-kowalskiego, których dwaj synowie zapisali piękną kartę w dziejach Kołomyi. Julian Doliński był właścicielem dwupiętrowej kamienicy oraz drukarni wydającej książki i pocztówki patriotyczne, a młodszy, Adam, miał największy w Kołomyi zakład pogrzebowy, przy ulicy Legionów 34. Prowadził też duży sklep z różnymi, często luksusowymi akcesoriami funeralnymi. Dysponował dwoma zdobnymi, z rzeźbami czarnych aniołów, karawanami oraz powozami z zaprzęgiem rasowych koni. Obsługa ubrana była w specjalne żałobne uniformy ze złotymi guzikami na marynarkach i bordowymi lampasami na spodniach. Organizowane przez niego ceremonie pogrzebowe wyróżniały się elegancją i dbałością o majestatyczną formę. Nazywano Dolińskiego "kołomyjskim Charonem", bo nikt tak jak on nie potrafił w zaświaty przewieźć swego klienta. Jego zakład nosił nazwę "Concordia" (czyli zgoda), podobnie jak słynna firma Kurkowskiego we Lwowie, która też weszła do legendy miasta dzięki mistrzostwu w organizowaniu Doliński był bardzo aktywnym społecznikiem, członkiem rady miasta oraz szefem kongregacji kupieckiej. Jego żona, Barbara, która przez lata towarzyszyła mu w prowadzeniu zakładu, zmarła w 1950 roku w Opolu. Przyjechała do bratanicy jej męża Stanisławy Keckowej - matki opolskiej bizneswoman Krystyny Leszczyńskiej. W opolskim domu Leszczyńskich przechowywane są fotografie i dokumenty rodzinne Dolińskich. Syn Adama Dolińskiego, Alfred, ukończył politechnikę w Gliwicach i odbudowywał przemysł na Śląsku. Kolejne pokolenie Dolińskich po studiach chemicznych trafiło do Płocka. Tak układa się pokrótce rys diaspory jednej z kołomyjskich rodzin, w tym wypadku rodziny "kołomyjskiego Charona".
ceremonie pogrzebowe w niemczech
Należała do kręgu kultur pól popielnicowych, a więc kultur w których obrządek pogrzebowy polegał na kremacji zwłok, a następnie umieszczaniu prochów w popielnicach, czyli urnach. Popielnice zakopywane były w grobach płaskich na terenie rozległych, wielopokoleniowych cmentarzysk. W pewnym stopniu utrzymała się także tradycja

Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo. Foto: print screen Fox News REKLAMA Chińskie służby zarządziły natychmiastową kremację wszystkich ofiar śmiertelnych koronawirusa. Najnowsze rozporządzenie Chińskiej Narodowej Komisji Zdrowia (NHC) obowiązuje od niedzieli. Jednocześnie Chiny zakazały pogrzebów, pochówków i innych czynności związanych ze ciałami ofiar. Ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Najnowsze zalecenia NHC nakazują, aby wszystkie kolejne ofiary koronawirusa poddać kremacji. „Nie będą się odbywały ceremonie pogrzebowe ani inne uroczystości” – czytamy w komunikacie o koronawirusie. Zwłoki należy skremować najszybciej, jak to możliwe. REKLAMA BREAKING: China says bodies of #coronavirus victims must be cremated immediately, and that burials and funerals are not allowed – Global Times h/t @lookner. — LIVE Breaking Now (@LIVEBreakingNow) February 2, 2020 Procedura po śmierci w wyniku koronawirusa W przypadku śmierci spowodowanej koronawirusem, personel medyczny musi zdezynfekować zwłoki i uszczelnić je w specjalny sposób. W następnym kroku zostanie wystawiony akt zgonu i powiadomiona rodzina. Zakład pogrzebowy odbierze ciało i dostarczy je w odpowiednie miejsce, w którym zwłoki zostaną skremowane. Podczas całego procesu nikt z rodziny nie ma możliwości pożegnania z bliskim. Krewni otrzymają wprawdzie skremowane zwłoki wraz z certyfikatem, ale zabronione jest organizowanie publicznego pogrzebu. Bodies of #nCoV2019 victims should be cremated close by and immediately. Burials or transfer of the bodies not allowed. Funerals not allowed to avoid spread of the virus: National Health Commission (File Photo) — Global Times (@globaltimesnews) February 2, 2020 Najnowsze wytyczne mają na celu zapobieganie rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Sztaby naukowców na całym świecie wciąż nie wiedzą, jak dokładnie powstał koronawirus i jak łatwo może się rozprzestrzeniać między ludźmi. Tajemnicza choroba powoduje ostre zapalenie płuc, wysoką gorączkę, kaszel, duszności, dreszcze i bóle mięśniowe. W niektórych przypadkach okazuje się śmiertelna. Stan koronawirusa Według ostatnich danych opublikowanych przez chiński rząd, zakażonych koronawirusem w Chinach jest 14 380 osób. 304 osoby zmarły. Potwierdzono już pierwszy śmiertelny przypadek poza Państwem Środka – na Filipinach. Uniwersytet w Hongkongu uważa natomiast, że to zaniżone dane. Naukowcy z tego ośrodka uniwersyteckiego twierdzą, że w samym Wuhan jest ponad 75 tys. osób zarażonych koronawirusem. Trzeba jednak pamiętać, że trwa wojna informacyjna, a Hongkongowi nie po drodze z Chinami. Zobacz także: Koronawirus. Kolejne państwo zamyka granicę. „Wciąż szeroki jest margines naszej niewiedzy” Nawet jeśli za prawdziwe dane przyjąć te bardziej optymistyczne, zarażonych koronawirusem już jest więcej, niż wirusem SARS na całym świecie podczas epidemii w latach 2002-2003. Wyłączając Chiny, zachorowanie na koronawirusa potwierdzono w 24 krajach na świecie. Najwięcej w Tajlandii (19), Singapurze (16) i Japonii (15). Śmiertelna choroba dotarła również do Europy. 10 przypadków zachorowań wykryto w Niemczech, sześć we Francji, po dwa we Włoszech, Wielkiej Brytanii i Rosji, a po jednym w Finlandii, Hiszpanii oraz Szwecji. W Polsce pod specjalną obserwacją przebywa ok. 500 osób. Szczęśliwie – póki co – nie stwierdzono ani jednego zachorowania na koronawirusa. W trakcie ewakuacji z Wuhan i prowincji Hubei jest 30 polskich obywateli. Koronawirus. Najnowszy bilans. Jednego dnia przybyło 2,5 tys. zakażonych. Pierwszy śmiertelny przypadek poza Chinami REKLAMA

Praca w Niemczech pakowanie, sortowanie odzieży bez języka Hamburg 2014 (27792 wyświetleń) Produkcja słodyczy praca Niemcy bez znajomości języka od zaraz Kolonia (27698 wyświetleń) Kierowca kat.B magazynier praca w Niemczech bez języka Hamburg marzec 2014 (26553 wyświetleń)
Angela Merkel zakazała zgromadzeń powyżej dwóch osób. Kanclerz Niemiec i premierzy krajów związkowych podczas niedzielnej telekonferencji wprowadzili nowe przepisy mające ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Nowy zakaz nie dotyczy rodzin i osób prowadzących jedno gospodarstwo restauracje mają zostać zamknięte. Możliwe będzie jednak odbieranie zamówionych dań lub dostarczanie ich pod adres odbiorcy. Wszystkie punkty usług związanych z pielęgnacją ciała (salony fryzjerskie, gabinety masażu, salony tatuażu itp.) również zostaną złamanie nowych zakazów grozi do 25 tys. euro kary. Wymienione wyżej zasady mają przeciwdziałać szybkiemu rozprzestrzenianiu się wirusa. Chodzi o to, by w szpitalach nie brakowało łóżek dla pacjentów zarażonych koronawirusem i wymagających intensywnej opieki medycznej. Zabiegi i operacje konieczne mają odbywać się też: Trudna sytuacja szpitali przez koronawirusa. Łukasz Szumowski reagujeKoronawirus. Zero tolerancji dla niezdyscyplinowanychPremier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet zaznaczył podczas spotkania z dziennikarzami, że władze nie zamierzają na razie wprowadzać zakazu opuszczania domów. Zapowiedział jednak zasadę „zero tolerancji" dla wszystkich, którzy będą łamali zasady. Według naszych szacunków to nie opuszczenie mieszkania stanowi zagrożenie, ale bezpośrednie i bliskie kontakty społeczne – powiedział Laschet. Ograniczyć kontakty do minimumMieszkańcy Niemiec powinni teraz ograniczyć kontakty z innymi osobami do absolutnego minimum. Zaleca się zachowywanie co najmniej 1,5 metra odstępu. Te zalecenia również nie mają zastosowania wobec członków rodziny i osób mieszkających pod jednym domówekPolitycy zaznaczyli, że nie do zaakceptowania są spotkania towarzyskie w miejscach publicznych lub domach prywatnych. Przestrzegania tych zakazów mają pilnować policja i służby porządkowe. Nie wiadomo jednak, jakiej wysokości kara grozi tym, którzy będą je łamali. Do niedzieli w Niemczech koronawirusem zaraziło się prawie 25 tys. osób, ponad 90 osób się na nasz specjalny newsletter o newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze w Niemczech na budowie jest nas tu koło 15 osób z polski każdy prawie mieszka w innym hotelu czy mieszkaniu i robi w różnych sklepach zakupy a całe dnie spędzamy w jednym budynku czasem pomieszczeniu. Szef Niemiec nie robi sobie z tego nic tylko dawaj dawaj szybko szybkozakazac seksu .... a rodzina to tez zgromadzenie ...ludziska z niewidzialnym wrogiem jak walczyc ...pogody ducha zyczeTo wydarzenie nie dotyczy zdrowia publicznego, jest ćwiczeniem kontroli społeczeństwa przez rząd. Jeśli nie podejmiemy natychmiastowych i daleko idących kroków w celu ograniczenia nadzwyczajnych uprawnień, które posiada urzędnik publiczny, ryzykujemy życiem w ciągłym stanie oblężenia. Żaden urzędnik publiczny pod żadnym pozorem nie powinien mieć uprawnień do ograniczania działań zgodnych z wydarzenie nie dotyczy zdrowia publicznego, jest ćwiczeniem kontroli społeczeństwa przez rząd. Jeśli nie podejmiemy natychmiastowych i daleko idących kroków w celu ograniczenia nadzwyczajnych uprawnień, które posiada urzędnik publiczny, ryzykujemy życiem w ciągłym stanie oblężenia. Żaden urzędnik publiczny pod żadnym pozorem nie powinien mieć uprawnień do ograniczania działań zgodnych z jak pilnują inżynierów i lekarzy w ich favelach? WHO oskarża Niemcy o zatajanie i zaniżanie statystyk chorobowych związanych z korona wirusem. W kartach chorób i zgonów nie wpisuje się obecności korona wirusa a jedynie ciężkie choroby towarzyszące. Tak oto kolejny raz prawdomówne Niemcy pokazują swoim obywatelom środkowy palec. Tak samo robili z danymi o emigrantach. Ale skoro Niemcom tak dobrze to niech tak mają.
Dla najbardziej wymagających klientów naszego zakładu pogrzebowego w Poznaniu, całą kosmetykę pośmiertną możemy wykonać przy osobie bliskiej. Dom Pogrzebowy Poznań Mementum świadczy usługę kosmetyki pośmiertnej osoby zmarłej na COVID-19 wraz z ostatnim pożegnaniem. Usługi Pogrzebowe Poznań 501-631-909.
Credo Zakład Pogrzebowy - przewóz zmarłych, usługi cmentarne Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-419, Adama Mickiewicza 20A (vis a vis Kościoła o. Jezuitów w Gdańsku Wrzeszczu) 606-201-260, 58 341-08-36 p...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + +3 +1 Credo Zakład Pogrzebowy Wybierz numer 58 341-08-36 606-201-260 Zadzwoń Zobacz więcej Usługi Pogrzebowe KALIA Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-104, Kartuska 12 (300 m od Urzędu Miejskiego) inne oddziały Usługi Pogrzebowe KALIA Gdańsk, Łostowicka 13 ukryj inne oddziały 663-163-035, 518-779-479, 58 306-48-57 k...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + Profil pracodawcy Magda - opinia Bardzo dziękujemy za piękną ceremonię pogrzebową mojej babci Teresy w dniu Wzruszająca przemowa Pana,który grał na dzięki dla wszystkich pracowników. +19 +17 Usługi Pogrzebowe KALIA Wybierz numer 58 306-48-57 663-163-035 518-779-479 Zadzwoń Zobacz więcej Dom Pogrzebowy Kremo Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-138, Kartuska 147 (300 m od pętli tramwajowej oraz Kościoła Emaus) 507-507-515, 58 303-29-24 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + Dom Pogrzebowy Kremo Wybierz numer 58 303-29-24 507-507-515 Zadzwoń Zobacz więcej Zakład pogrzebowy OBOL Zakłady pogrzebowe Sopot 81-783, Bolesława Chrobrego 34 58 551-32-45 o...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Zakład pogrzebowy OBOL Wybierz numer 58 551-32-45 Zadzwoń Zobacz więcej Zakład Pogrzebowy Tanatos SC Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-767, Jaskółcza 4A 512-353-564, 58 305-56-37 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + Zakład Pogrzebowy Tanatos SC Wybierz numer 58 305-56-37 512-353-564 Zadzwoń Zobacz więcej Miejski Zakład Zieleni - usługi cmentarno-pogrzebowe Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-254, Partyzantów 27A 501-095-150, 58 341-30-02 m...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + Miejski Zakład Zieleni Wybierz numer 58 341-30-02 501-095-150 Zadzwoń Zobacz więcej Orszak - Kompleksowe Usługi Pogrzebowe Zakłady pogrzebowe|Nagrobki Gdynia 81-311, Witomińska 42 602-107-816, 58 621-14-24 o...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + +20 +18 Orszak Wybierz numer 58 621-14-24 602-107-816 Zadzwoń Zobacz więcej Przymorze Usługi Pogrzebowe Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-358, Piastowska 101 (Przymorze) 512-013-940, 58 553-14-27 z...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + Zamów online Jezeli pogrzeb... to tylko z zakladem Przymorze :-) Majac czas na przygotowanie ostatniego pozegnania mojej mamy odwiedzilismy kilka instytutow pogrzebowych…Bardzo pozytywnie bylismy zaskoczeni profesjonalnym doradztwem, kompetencja i zyczliwoscia pani z zakladu „Przymorze“. Pani Kamila byla w stanie natychmiast(!) udzielic nam wszystkich informacji...z kozyscia dla nas! Kiedy nadszedl ten trudny moment oczywiscie pojechalismy do "Przymorze". Zalatwienie wszystkich formalnosci takich jak np.: ZUS, kwiaty, akt zgonu, urzedy, zdjecie, urna/kremacja,“odnowienie“ nagrobka lub cmentarz… zajely nam ok. 2 godz. :-)! Tu poklon w strone pani Kamili i podziekowanie za pomoc i serce. Rowniez organizacja i przygotowanie ceremoni pogrzebowych w kosciele i na cmentarzu byly super! Dowodem na to byl fakt, ze wiele osob wzielo wizytowki „Przymorze“! My jeszcze raz dziekujemy wszystkim pracownikom "Przymorze" i goraco POLECAMY! Zeby sie nie powtarzac...podpisuje sie(!) pod kazda pozytywna opinia moich poprzednikow:-) +15 +13 Przymorze Usługi Pogrzebowe Wybierz numer 58 553-14-27 512-013-940 Zadzwoń Zobacz więcej Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Zakłady pogrzebowe Gdynia , Świętojańska 139/21 inne oddziały (2) Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Gdynia, Morska 174J Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Gdynia, płk. Stanisława Dąbka 350 ukryj inne oddziały 58 620-25-25 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Wybierz numer 58 620-25-25 Zadzwoń Zobacz więcej Zieleń - Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe Zakłady pogrzebowe|Opieka nad grobami|Cmentarze Gdańsk 80-254, Partyzantów 76 znajduje się w Green Office 601-846-616, 58 341-20-71 do 73 z...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Zieleń - Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe Wybierz numer 58 341-20-71 do 73 601-846-616 Zadzwoń Zobacz więcej Zakład Pogrzebowy - 'IN MEMORIA' Zakłady pogrzebowe Rumia 84-230, Dębogórska 72 531-530-500 (całodobowy) b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Zamknięte - otwarte od 8:00 Oceń + +19 +17 Zakład Pogrzebowy - Wybierz numer 531-530-500 (całodobowy) Zadzwoń Zobacz więcej Usługi pogrzebowe - Światłość Wiekuista Zakłady pogrzebowe Pruszcz Gdański 83-000, Kochanowskiego 11 697-536-771 k...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Usługi pogrzebowe Wybierz numer 697-536-771 Zadzwoń Zobacz więcej Zakład Pogrzebowy Róża Zakłady pogrzebowe Gdynia 81-311, Witomińska 17A (na rogu i Witomińskiej.) inne oddziały (2) Zakład Pogrzebowy Róża Gdynia, Spokojna 7 Zakład Pogrzebowy Róża Gdańsk, Świętokrzyska 49 ukryj inne oddziały 669-233-299, 511-777-545 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Ogłoszenia: Praca (1) Ogłoszenia Praca (1) OGŁOSZENIA: Praca Żałobnik Sebastian Gdynia Zakład Pogrzebowy Róża Wybierz numer 669-233-299 511-777-545 Zadzwoń Zobacz więcej Zakład Pogrzebowy Róża Zakłady pogrzebowe Gdynia 81-007, Chylońska 163 (róg ulic Chylońskiej i Gospodarskiej) inne oddziały Zakład Pogrzebowy Róża Gdynia, Witomińska 17A ukryj inne oddziały Biuro : 570-004-445 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + +8 +6 Zakład Pogrzebowy Róża Wybierz numer Biuro : 570-004-445 Zadzwoń Zobacz więcej Zakład Pogrzebowy Róża Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-180, Świętokrzyska 49 inne oddziały (2) Zakład Pogrzebowy Róża Gdynia, Spokojna 7 Zakład Pogrzebowy Róża Gdynia, Witomińska 17A ukryj inne oddziały 570-205-550, 570-456-450 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Zamknięte - otwarte od 8:00 Oceń + +7 +5 Zakład Pogrzebowy Róża Wybierz numer 570-205-550 570-456-450 Zadzwoń Zobacz więcej Usługi Pogrzebowe KALIA Zakłady pogrzebowe Gdańsk 80-121, Łostowicka 13 inne oddziały Usługi Pogrzebowe KALIA Gdańsk, Kartuska 12 ukryj inne oddziały 518-779-479, 663-163-035 k...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Otwarte do 16:00 Oceń + Usługi Pogrzebowe Wybierz numer 518-779-479 663-163-035 Zadzwoń Zobacz więcej Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Zakłady pogrzebowe Gdynia , Morska 174J inne oddziały (2) Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Gdynia, Świętojańska 139/21 Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Gdynia, płk. Stanisława Dąbka 350 ukryj inne oddziały 58 623-49-42 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Wybierz numer 58 623-49-42 Zadzwoń Zobacz więcej Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Zakłady pogrzebowe Gdynia , płk. Stanisława Dąbka 350 inne oddziały (2) Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Gdynia, Świętojańska 139/21 Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Gdynia, Morska 174J ukryj inne oddziały 58 625-43-14 b...@ pokaż Zabezpieczenie anty-spamowe Oceń + Usługi pogrzebowe ZAKRZEWSKI Wybierz numer 58 625-43-14 Zadzwoń Zobacz więcej Dom Pogrzebowy Anubis - całodobowo Zakłady pogrzebowe Sopot 81-833, Antoniego Abrahama 27 504-775-205, 58 555-07-31 zgłoś do aktualizacji Oceń + Dom Pogrzebowy Wybierz numer 58 555-07-31 504-775-205 Zadzwoń Zobacz więcej Eternum - zakład pogrzebowy Zakłady pogrzebowe Rumia 84-230, Dąbrowskiego 21inne oddziały Eternum - zakład pogrzebowy Reda, Gdańska 54 ukryj inne oddziały 58 671-07-96 zgłoś do aktualizacji Oceń + Eternum Wybierz numer 58 671-07-96 Zadzwoń Zobacz więcej Firma Grave Mijas s.c. to między innymi: Pogrzeby Piotrków Trybunalski, Zakład pogrzebowy Sulejów, Organizacja pogrzebów w Tomaszowie Mazowieckim, Ceremonie pogrzebowe w miejscowości Wola Krzysztoporska, Pajęczno, Ręczno, Łęczno, wiązanki pogrzebowe Wójcin, Moszczenica, co zrobić w momencie zgonu bliskiej osoby Czarnocin, Będków, pomoc przy załatwianiu pogrzebu Bujny, osoba W związku z tym, że nie znaleziono jeszcze leku na chorobę Covid-19 wychodzenie z izolacji będzie opierało się na trzech filarach: ochronie społeczeństwa, testowaniu osób prezentujących symptomy koronawirusa i na izolowaniu ich od osób zdrowych Na nowo można będzie wychodzić z domu bez obowiązku posiadania oświadczenia, jak również uprawiać sport na świeżym powietrzu Premier podkreślił, że w sytuacji pogorszenia się sytuacji epidemicznej w najbliższym czasie data wychodzenia z kwarantanny zostanie przesunięta W związku z szacunkami Rady naukowej po 11 maja należy spodziewać się od 2 do 3 tys. zakażeń dziennie. Biorąc pod uwagę tę liczbę, we Francji przeprowadzanych będzie 700 tys. testów tygodniowo dla osób, które prezentują objawy koronawirusa oraz osób będących z nimi w kontakcie. Osoby zainfekowane zostaną poddane izolacji w swoich domach lub w rekwirowanych przez państwo tym celu hotelach. Koszt testów w całości poniesie ubezpieczenie zdrowotne. Materiał pochodzi z portalu Licea pozostaną zamknięte co najmniej do początku czerwca. Decyzja o tym, co dalej w tej kwestii, zapadnie pod koniec maja. Rząd zrezygnował również z wznowienia od 11 maja zajęć w gimnazjach. Ich otwarcie, dla klas 5. i 6., może nastąpić 18 maja i zależeć będzie od sytuacji epidemicznej w każdym regionie. Uczniowie gimnazjów, którzy mogą nosić maski, a którym nie udało się ich otrzymać dostaną je od państwa. Premier zapewnił również, że 11 maja ilość dostępnych masek ma odpowiadać potrzebom. Natomiast 11 maja dzieci stopniowo wracać będą do żłobków, przedszkoli i szkół podstawowych. Nie będzie to jednak obowiązkowe. Zajęcia odbywać się będą w grupach do 15 osób, a w żłobkach w grupach 10-osobowych. Nauczyciele otrzymają maski i będą korzystać z nich wówczas, gdy niemożliwe będzie zachowanie bezpiecznej odległości. Te środki ochrony nie będą obowiązkowe dla dzieci ze względu na ryzyko nieodpowiedniego ich używania. Pozostaną one jednak do dyspozycji dyrekcji szkół, na wypadek wystąpienia objawów zarażenia wirusem u któregoś z uczniów. PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Koronawirus. Europejska skrajna prawica nie skorzystała z kryzysu by siać zamęt [ANALIZA] Telepraca we Francji do 11 maja, restauracje i bary na razie zamknięte Premier położył nacisk na konieczność utrzymania telepracy co najmniej przez trzy tygodnie po 11 maja. Ma to na celu zmniejszenie zapotrzebowania na środki transportu publicznego i ograniczenie kontaktów między pasażerami. Pracodawcy wezwani zostali do zmienienia harmonogramu godzin dla tych pracowników, którzy nie mogą pracować zdalnie, aby zmniejszyć liczbę osób przebywających w firmie w tym samym czasie oraz do wyposażenia ich w maski. Po 11 maja swoją działalność będzie mogła wznowić większość sklepów oraz targi z żywnością, pod warunkiem jednak zapewnienia środków ostrożności, jak dystans fizyczny. Właściciele tych punktów handlowych będą mogli odmówić wejścia do sklepu osobie bez maski ochronnej. Galerie handlowe pozostaną zamknięte. Pod koniec maja rząd podejmie decyzję o dacie otwarcia barów, restauracji i kawiarni. PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Co dziewiątej firmie w Niemczech grozi bankructwo Dalekie podróże tylko w wyjątkowych sytuacjach W środkach transportu publicznego obowiązywać będą maski ochronne. Wolumen autobusów i metra ma zostać zwiększony do 70 proc. i szybko wzrosnąć do 100 proc. Operatorzy transportu będą zobowiązani do wprowadzenia dystansu fizycznego pasażerów. Do połowy puste kursować będą mogły autobusy szkolne, w których maski będą obowiązywać dzieci i kierowcę. Pod uwagę brane jest wprowadzenie lokalnie godzin transportu zarezerwowanych dla pewnej grupy populacji. Premier uprzedził, że mimo luzowania obostrzeń, nie może być mowy o dowolnym przemieszczaniu się pomiędzy regionami czy departamentami, aby unikać rozprzestrzeniania się wirusa w regionach mniej nim dotkniętych. Podróże na odległość ponad 100 km od miejsca zamieszkania możliwe będą tylko w wyjątkowych sytuacjach rodzinnych i zawodowych. Wymagane będzie przy tym posiadanie oświadczenia o celu podróży. Mediateki, biblioteki i małe muzea będą mogły wznowić działalność 11 maja, w przeciwieństwie do teatrów, kin czy sal koncertowych. Na nowo można będzie wychodzić z domu bez obowiązku posiadania oświadczenia, jak również uprawiać sport na świeżym powietrzu. Jednak parki i miejskie ogrody pozostaną zamknięte, z wyjątkiem departamentów, gdzie wirus nie jest aktywny. Utrzymany zostanie zakaz korzystania z plaż, co najmniej do 1 czerwca. Koronawirus we Francji. Zgromadzenia w miejscach publicznych tylko do 10 osób Premier poprosił osoby w wieku powyżej 65. roku o uzbrojenie się w cierpliwość, gdyż powinny one nadal szczególnie na siebie uważać, a podczas rodzinnych spotkań i wychodzenia z domu zachowane muszą być środki ostrożności. Ceremonie pogrzebowe będą mogły odbywać się w gronie do 20 osób. Na nowo otwarte zostaną cmentarze. Merowie nadal zachęcać będą do przełożenia daty ślubu, z wyjątkiem wyjątkowych sytuacji. Miejsca kultu będą otwarte jak obecnie, jednak nadal bez możliwości sprawowania w nich nabożeństw aż do 2 czerwca. Ponadto premier uprzedził, że imprezy masowe; kulturalne czy też sportowe, liczące ponad 5 tys. uczestników nie będą mogły obywać się do września. Zgromadzenie w miejscach publicznych ograniczone będą do 10 osób. Kwestia wprowadzenia aplikacji mobilnej Stop Covid, która obecnie jest w fazie rozwoju, zostanie poddana osobnej debacie i głosowaniu. Édouard Philippe zaproponuje przedłużenie stanu zagrożenia epidemicznego do 23 lipca. Projekt ten będzie rozpatrzony w Senacie, po czym w Zgromadzeniu Narodowym w przyszłym tygodniu. Pod koniec maja premier ma ustalić warunki kolejnej fazy łagodzenia obostrzeń. PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Kolejne kraje Europy planują znoszenie obostrzeń. Poznaliśmy daty
Ուሖаኪулуդ эраչաзеጥՖիβи кр
ኽጄаፂεηаса киղирсот ζոрՃуςաжиպ ቦпроዥоյо
Цዣրիወуփоցи щаψеգуπΣ пօհաцасο
Տ ጦβеБраልωռижυն з жιχобеջ
Zadbamy o każdy szczegół w trakcie uroczystości, między innymi o odpowiednią muzykę, przemówienie, a nawet pomoc w wyborze trumny czy urny. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że śmierć bliskiej osoby to ból, smutek i cierpienie, dlatego chcemy, aby rodzina mogła skupić się na tym, co najważniejsze. Spersonalizowane ceremonie Data utworzenia: 22 kwietnia 2021, 7:55. Śmierć transpłciowego nastolatka nie zakończyła sporów dotyczących jego... płci. Rodzice nie potrafili dojść do porozumienia, pod jakim imieniem ich dziecko ma zostać pochowane, dlatego podzielili jego prochy na pół i urządzili dwa pogrzeby. Ojciec chciał, by na nagrobku widniało imię, które nadano mu po urodzeniu, zaś matka uznała, że można je umieścić w nawiasie obok tego, które wybrało ich dziecko. Pokłócili się o imię zmarłego dziecka. Podzielili je na pół i zrobili dwa pogrzeby Foto: - / 123RF O podwójnym pochówku nastolatka informują australijskie media. Transpłciowy chłopiec (przyszedł na świat jako kobieta), zmarł 4 marca w szpitalu, kilka dni po podjęciu próby samobójczej. Tuż przed śmiercią odwiedziła go matka, która później stała się jedną ze stron konfliktu dotyczącego imienia, pod którym miało zostać pochowane jej dziecko. Ojciec chciał, aby wszystkie prochy pochowano razem, a na pomniku umieszczono imię, które nadano dziecku po urodzeniu. – Zgodziłabym się na umieszczenie tego imienia w nawiasach, ale jego wybrane imię powinno być zapisane jako pierwsze - tłumaczyła matka w rozmowie z mediami. Ostatecznie rodzice podzielili prochy dziecka na pół i urządzili dwie ceremonie pogrzebowe. Ich zmarły transpłciowy syn będzie miał również dwa wpisy na nagrobku. Jednakże w akcie zgonu będzie figurowało nadane mu przez rodziców imię, ponieważ nie zostało ono prawnie zmienione przed śmiercią. Prawo w Australii Zachodniej nie zezwala dzieciom na zmianę imienia bez zgody obojga rodziców i jeśli tylko jedno z rodziców wyrazi zgodę, sprawa trafia do sądu rodzinnego. Gdzie szukać pomocy w sytuacjach kryzysowych? Zawsze, jeśli czujesz, że potrzebujesz natychmiastowej pomocy, możesz się zgłosić do Ośrodków Interwencji Kryzysowej (OIK), które są w każdym większym mieście. Możesz tam otrzymać pomoc psychologiczną, prawną, materialną. Część OIK-ów jest czynna całą dobę i np. prowadzi noclegownie. POMOC jest bezpłatna! Nie musisz mieć ubezpieczenia. Zobacz także Jeśli masz uporczywe i silne myśli samobójcze, możesz się także zgłosić do każdego szpitala psychiatrycznego. Tam również nie jest potrzebne ubezpieczenie zdrowotne. W sytuacjach nagłych (o ile powiesz, że to sprawa pilna) lekarz musi cię przyjąć tego samego dnia. Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla młodzieży: 116 111 (czynny codziennie, w godzinach Dorośli mogą korzystać z całodobowego Centrum Wsparcia pod numerem: 800 70 22 22 i na stronie: Spis organizacji pomocowych znajdziesz na stronie (Źródło: "Daily Mail", Kobiety są rozrzutne, a mężczyźni rozsądnie zarządzają finansami? Oto wyniki badań, które rzucają na tę sprawę nowe światło Po narodzinach orzeczono, że jest chłopcem. Teraz będzie mamą! Ratajkowski w ciąży! Płeć dziecka? Zaskakujące słowa /1 Pokłócili się o imię zmarłego dziecka. - / 123RF Podzielili je na pół i zrobili dwa pogrzeby. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Najczęściej składa się z mszy lub nabożeństwa, w czasie którego odprawiane są modlitwy i przemówienia, a także z procesji, podczas której zmarły jest przewożony do grobu lub krematorium. Istotnym elementem ceremonii jest również wybór kwiatów, które wyrażają szacunek i miłość dla zmarłego. Organizacja pogrzebu to bardzo
- Nasi przodkowie celebrowali śmierć swoich bliskich, pożegnanie z nimi, żałobę. My dzisiaj staramy się odsunąć problem śmierci jak najdalej od siebie - zostawić zmarłego w szpitalu, w kostnicy, w krematorium, mieć z nim możliwie najmniejszy kontakt. To skutek kryzysu wiary w życie wieczne?- Bez wątpienia mamy dziś do czynienia z kryzysem tej wiary. Wystarczy poczytać wyniki badań statystycznych, by przekonać się, jak wielu ludzi, także uważających się za chrześcijan, wierzy w reinkarnację i różne inne formy "życia po życiu". Znacznie więcej ludzi w Polsce akceptuje istnienie nieba, niż przyjmuje prawdę o piekle. Panuje tu więc niezłe pomieszanie. Ponieważ współczesnemu człowiekowi coraz częściej niewiele mówi religijna symbolika, szuka on symboli na poziomie żywiołów: ognia, wody, powietrza. Stąd bierze się popularność pomysłów typu rozsypywanie ludzkich prochów nad oceanem, powrotu do natury w postaci drzewka posadzonego na tychże prochach - co jest swego rodzaju formą panteizmu - wreszcie kremacji jako formy przejścia przez ogień. Wszystko to jest bardzo odległe od chrześcijańskiej symboliki śmierci, w myśl której ziarno powinno obumrzeć w ziemi, by przynieść plon Dlaczego wolimy, by nasi bliscy umierali w szpitalu, a nie w domu i czekali na pogrzeb w kostnicy przygotowani do pochówku przez anonimowego pracownika?- Już od XIX wieku trwa w Europie proces odsuwania od siebie śmierci. Kiedyś należała ona do życia. Obecność zwłok w domu, pożegnanie, proces żałoby, wszystko to było naturalne. Dziś, nawet jak ktoś umrze o trzeciej nad ranem, rodzina często wzywa natychmiast pracowników zakładu pogrzebowego, by jak najszybciej zabrali ciało, by nie zostało ono w domu choćby do początku dnia. Bo ciało zmarłego postrzegamy często jako coś obcego. I tę obcość podtrzymujemy. Rodzina widzi ciało swojego bliskiego już przygotowane i poddane odpowiednim zabiegom kosmetycznym przez krótką chwilę, tuż przed pogrzebem. Na pożegnanie ze zmarłym często nie ma czasu. Nie dajemy też sobie prawa do przeżywania żalu. Komuś, kto cierpi, często mówimy: Nie płacz już, zmarły by tego nie chciał. A powinniśmy powiedzieć: Wypłacz się, bo śmierć osoby bliskiej trzeba przeżyć. - Dlaczego takie pożegnanie jest potrzebne?- Bo bez niego mamy coraz większy problem z przeżywaniem żałoby. Pożegnanie zmarłego i kontakt z jego ciałem powinny być czymś normalnym. Kiedy ich brak, a żałoba nie zostanie przepracowana, grozi nam patologia pamięci. Jej wyrazem jest utrzymywanie latami nieruszonych rzeczy w pokoju zmarłego, tworzenie swego rodzaju ołtarzyków ku jego czci itp. Pożegnania ze zmarłym nie ułatwia też kremacja zwłok. Człowiek odbiera bowiem świat zmysłami. Toteż łatwiej pożegnać ciało człowieka złożone w trumnie, zachowujące swój ludzki kształt. Znacznie trudniej prochy umieszczone w niedużym pudełku. Nasze zmysły zdają się przeczyć, że to Ale jednocześnie chętnych na kremację jest coraz więcej. W wielu krematoriach trzeba na nią czekać w długiej kolejce. Może ludzie wolą zostać spaleni, by mieć pewność, że nie obudzą się w letargu, a po śmierci ich ciała nie będą gryźć robaki?- Lęk przed letargiem jest dość powszechny i towarzyszył ludziom przez wieki, czego wyrazem są niektóre baśnie, np. "Królewna Śnieżka". Ten lęk w swoim czasie bardzo mocno napędzał zainteresowanie sekcją zwłok, bo dawała ona pewność, że człowiek już się po niej nie obudzi. Kiedy ktoś mówi, że chce być skremowany, żeby go robaki nie jadły, to rodzi to raz jeszcze pytanie o jego wizję wieczności. O znaczenie ciała w tej perspektywie. O to, co naprawdę stanie się z nim po śmierci. Badania prowadzone w Niemczech - gdzie kremacji jest bardzo wiele, a w niektórych miastach w byłej NRD, sięgają one nawet stu procent wszystkich pochówków - wskazują, że istotną przyczyną popularności kremacji jest pragmatyzm: tak jest taniej, prościej i No i chyba jest?- Tak, tylko że to nie wszystko. Owe niemieckie obserwacje wskazują, że u początku decyzji o kremacji często leży rozczarowanie relacjami międzyludzkimi, samotność, lęk o to, czy będzie się miał kto zajmować naszym grobem, wreszcie pragnienie niesprawiania po śmierci kłopotów. Zaniepokojony stanem "technicznego społeczeństwa" Zachodu Kościół niemiecki wydał na ten temat kilka opasłych dokumentów. U nas na szczęście relacje międzyludzkie jeszcze funkcjonują trochę Ale coraz częściej i u nas rodzinie zmarłego oferuje się np. diament, którego częścią będą prochy zmarłego albo porcelanowe naczynie, w którym zostaną one Z chrześcijańskiego punktu widzenia jest to jednak dziwactwo. Niby obiecuje się rodzinie, że w diamencie zmarły wiecznie będzie z nimi. Ale to jednak zupełnie "inna bajka" niż wieczność w chrześcijańskim zrozumieniu. - Zwłaszcza w dużych miastach - także w Polsce - podnosi się często sprawę braku miejsca na cmentarz. Na urnę z prochami potrzeba zwyczajnie mniej przestrzeni niż na grób.,/b>- Odpowiem pytaniem: Jeśli na ziemi nie ma miejsca na cmentarze, to na co jest jeszcze miejsce? Tradycyjny cmentarz jest nie tylko przestrzenią modlitwy i zadumy nad śmiercią. Odgrywa także istotne funkcje kulturowe. Proszę sobie wyobrazić, że cmentarz Łyczakowski czy Powązki z ich dziełami sztuki zamienimy na ścianę, w której zamurujemy dziesiątki czy setki urn. Różnica jest Rozumiem, że ksiądz profesor nie chciałby być skremowany, mimo że Kościół akceptuje tę formę pochówku?- Po kilku latach badań jestem stanowczo przeciw temu, by mnie kremować. A co do stanowiska Kościoła, z całą pewnością kremacja nie zamyka drogi do zbawienia. Ale lepiej byłoby powiedzieć, że Kościół kremację toleruje. Nie ma przeszkód, by ciało człowieka zostało skremowane, jeśli tylko za życia zmarły nie zaprzeczał swojej wierze w Zmartwychwstanie. Ale warto pamiętać, że aż do roku 1963 Kościół był radykalnie przeciwny spalaniu zwłok. Zwłaszcza wtedy, gdy traktowano kremację jako formę walki z Kościołem. Myślę tu o deklaracjach masonów: Nie będziecie mieć swoich cmentarzy. Toteż kiedy papież Paweł VI dopuścił kremację, niektóre środowiska zarzucały mu związki z masonerią. Dziś mentalność masońska nie dominuje, ale mentalność świecka, według której nie potrzebujemy pożegnania z ciałem zmarłego, owszem. Gdzieś rozmyła się nasza wizja wieczności. Społeczeństwo, które często nigdy nie miało okazji zetknąć się z realną śmiercią, odpycha ją od siebie. Rzeczywiste pożegnanie ze zmarłymi zastępują blogi o nich, wirtualne cmentarze Ewa Wiśniewska śpiewała przed laty, że ludzie nie zmieniają się, lecz tylko ich pojazdy. Więc co jest złego w wirtualnych cmentarzach, skoro podtrzymują one, w nowej formie, naszą pamięć o Jeśli te wirtualne twory, służąc pielęgnowaniu pamięci, towarzyszą rzeczywistemu przeżywaniu śmierci, można je zaakceptować. Źle się dzieje, gdy zastępują one rzeczywiste przeżywanie śmierci. Kiedy przestajemy odwiedzać cmentarz, na którym pochowani są nasi bliscy, a zamiast tego klikamy kursorem na ikonkę cmentarza wirtualnego, to mamy do czynienia z czymś więcej, niż tylko ze zamianą pojazdów. Realną śmierć odsuwamy od siebie i wypychamy ją ze świadomości, epatując śmiercią wirtualną. Bo człowiek nadal chce śmierć oswoić. Chce ją zobaczyć z bliska. Ale najlepiej, gdyby to była śmierć anonimowa i nierzeczywista - z horroru lub z gry komputerowej. Z relacją do śmierci i ciała człowieka jest u nas trochę tak, jak z relacjami wśród żywych. Wielu młodych ludzi ma dziś setki anonimowych przyjaciół, z którymi kontaktuje się "w sieci". Za to bardzo im brakuje przyjaciół "w realu", znanych Obrazu śmierci szukamy nie tylko w horrorach. Wystawę ludzkich zwłok w samym tylko Wiedniu obejrzało ponad pół miliona ludzi. W Kolonii i Oberhausen 1,5 mln. Z czego może wynikać popularność podobnych ekspozycji?- Bo - jak powiedziałem - chcemy to zobaczyć, w jakiejś formie zetknąć się ze śmiercią. Boimy się jej i jesteśmy jej ciekawi jednocześnie. Skorzystał z tego twórca owych wystaw, Guenther von Hagens, zresztą urodzony w Kaliszu, reklamując je jako przedsięwzięcia edukacyjne. Co zresztą - na marginesie - jest o wiele tańsze, niż pokazywanie zwłok jako dzieł sztuki. Materiały edukacyjne można znacznie korzystniej przewozić przez granicę i eksponować. A wracając do odbiorców tych wystaw. Mogą sobie z bliska obejrzeć cudze zwłoki, czyli zetknąć się ze śmiercią bez emocji, które towarzyszą nam w kontakcie z umieraniem kogoś bliskiego. Wreszcie te spreparowane, splastynowane ludzkie ciała są estetycznie łatwe do Co to znaczy?- Są prezentowane w pozach właściwych dla osób żywych, np. grają w szachy albo w piłkę. Zdarza się też, iż trzymają w ręku własną prof. Piotr Morciniec jest bioetykiem. Niedawno wydał książkę "Bioetyka personalistyczna wobec zwłok ludzkich". Zajął się w niej etycznie poprawnymi zasadami obchodzenia się ze zwłokami, zwłaszcza problemem pochówku, wykorzystaniem ciała zmarłego w medycynie i formami jego Jest ksiądz profesor przeciwny takim wystawom? To jednak margines w wachlarzu naszych relacji do śmierci i osób Skoro w samej Japonii obejrzało je kilka milionów ludzi, to nie jest to margines. Zdecydowanie jestem przeciwny takim przedsięwzięciom i to nie przede wszystkim z powodu ich komercyjnego charakteru. Jest to zjawisko niesłychanie niepokojące kulturowo. Wyrasta ono z założenia, że bezwyjątkowo wszystko nadaje się do pokazania. W tej perspektywie łatwo zapomnieć, że grzebanie zmarłych i okazywanie im szacunku należy do podstawowych cech bycia Szacunek wobec tych zmarłych został naruszony? Tłumy odwiedzających zdają się tego nie Ale to nie znaczy, że problemu nie ma. Te zwłoki straciły prawo do godnego pochówku. Ponieważ w 70 procentach składają się - po spreparowaniu - z tworzywa, nie nadają się ani do pochowania, ani, ze względów ekologicznych, do kremacji. Co zresztą bardzo precyzyjnie określa niemieckie prawo. Z religijnego punktu widzenia wystawy von Hagensa negują także życie wieczne. Ich autor skazuje te trupy na swoistą plastikową "wieczność", całkiem inną od chrześcijańskiej. Tym zwłokom odmówiono też prawa do szacunku. Ich wyrazem jest utrwalony od dawna zwyczaj zasłaniania ciała zmarłego. Kiedy np. człowiek ginie w wypadku, zwykle natychmiast zostaje zakryty przed oczami ciekawskich. Tymczasem osoby na wystawie są pokazywane i to nago. Słusznie jeden z socjologów nazwał to pornografią śmierci. A jak ktoś ma wątpliwości, niech się zastanowi, czy pokazałby w ten sposób swoją zmarłą matkę, aby się na nią Tyle tylko, że osoby, których zwłoki są eksponowane na takich wystawach, dobrowolnie się na to zgodziły. Chciały, by ich ciało stało się To też budzi poważne wątpliwości. Większość tych zwłok pochodzi z Chin, które jak wiadomo mają bardzo specyficzne podejście do praw człowieka. Von Hagensowi zarzucano, że niektóre ciała mają ślady po kulach, więc pewnie należały do skazańców. Odpowiadał, że to nie ma nic wspólnego z ich dobrowolną zgodą. W tym kontekście trudno nie przypomnieć słów Sofoklesa: Pokaż mi, jak społeczeństwo obchodzi się ze zmarłymi, a powiem ci, jakie ono jest.
Pogrzeby prowadzone przez Mistrza Ceremonii to coraz częściej odbywające się w Warszawie ceremonie pogrzebowe, w głównej mierze świeckie. Ceremonie świeckie pozbawione są wszelkich elementów religijnych. Wiele osób – również wierzących – wyraża jeszcze za życia pragnienie, żeby w czasie ich pogrzebu pojawił się nie tylko
Jedni wolą pochować prochy pod drzewami blisko ścieżek, bo są starsi i nie chcą przedzierać się przez cały las, by odwiedzić bliskich. Inni wręcz przeciwnie – cenią intymność i ciszę. Chcą być na łonie natury, a jednocześnie cieszyć się komfortem „spędzenia czasu” ze zmarłym w samotności. Przynoszą koc, książkę i przesiadują tu wiele godzin. Innym razem schodzą się całe rodziny i urządzają pikniki. Robią selfie sobie, drzewu i porównują z wcześniejszymi fotografiami, by sprawdzić, czy urosło. – Harald nie życzył sobie oficjalnej ceremonii pogrzebowej. Chciał uniknąć pompatycznych mów – opowiada Lars, muzyk i nauczyciel z Lüneburga uczestniczący w pogrzebie leśnym kilkanaście miesięcy temu. – Do Barendorfu, położonego zaledwie 8 km od naszego miasta, pojechaliśmy razem z grupą dziewięciorga przyjaciół. Nie było nikogo z rodziny. Pracownik lasu przekazał nam urnę i w pochodzie ruszyliśmy pod drzewo, gdzie miały spocząć prochy naszego przyjaciela – relacjonuje Lars. W ziemi wykopana była już dziura, którą przykryto kawałkiem drewna i udekorowano iglastymi gałązkami. – Wcześniej ustaliliśmy, że pożegnamy go sami, bez osoby prowadzącej ceremonię – wspomina Lars. Gdy stali razem w kręgu, każdy z zebranych opowiedział o relacji i wspólnych doświadczeniach, jakie łączyły go z Haraldem. – To było piękne – słowa płynące z serca, pozbawione sztywności i ceremoniału. Wspólna akcja przyjaciół dla przyjaciela – wspomina. Następnie zebrani otworzyli wino i wznieśli toast za zmarłego. – Bo Harald był koneserem win. Do tego uwielbiał towarzystwo i życie. Był nietuzinkowy. Ta ceremonia pasowała do niego – wyjaśnia mój rozmówca i dodaje: – Harald sam wybrał miejsce pochówku. Jednym z powodów była niechęć do angażowania rodziny w troskę o tradycyjny grób. Czy to Larsa dziwi? Zupełnie nie. Biorąc udział w tradycyjnych ceremoniach, patrząc na zdobne płyty, wieńce, znicze i obserwując działania, które towarzyszą organizacji pogrzebu, niejednokrotnie zastanawiał się nad ich zbytkiem. – Zmarli nie są w kamieniach, ale w naszej pamięci, sercu. I na tym wolałbym się skupić – puentuje Lars. Sam też chciałby być kiedyś pochowany w lesie. Zdobne płyty, wieńce, znicze to zbytek. – Zmarli nie są w kamieniach, lecz w sercach – mówi Lars, który sam wolałby być pochowany w lesie. | Foto: Pexels Buk zamiast betonu Z lasu wyłania się para grzybiarzy z białym psem. Za nimi z leśnej ścieżki wybiega młody mężczyzna w dresie ze słuchawkami na uszach. Gdy po chwili za drzewami ukazuje się grupa dyskutujących żywo emerytów, którzy kierują się w stronę parkingu, zaczynam wątpić, że trafiłam w odpowiednie miejsce. Bo przypomina bardziej górski punkt, z którego turyści wyruszają na szlak, niż cmentarz. Jest nawet drewniana tablica z mapą, tylko że zamiast szczytów i danych na temat ich wysokości jest obraz lasu podzielony na trzy sektory i drzewa oznaczone numerami. Gdy usiłuję zrozumieć ten schemat, podchodzi do mnie kobieta. To na nią czekam. Ruszamy w las, a im dalej idziemy, tym bardziej nie mam wrażenia, że jestem na terenie nekropolii. – I o to chodzi – słyszę od Irki, która jest przewodniczką po leśnym cmentarzu w Mühlenbecker Land nieopodal Berlina, gdzie obecnie się znajdujemy. – To nie tradycyjny cmentarz, do którego przybywamy z całą naszą kulturą – sztucznymi kwiatami, świeczkami i betonem. To las, część natury. Tak samo jak ludzie i ich prochy. I tak ma zostać. Dlatego nie oznaczamy na ziemi miejsc złożenia prochów – wyjaśnia, a ja dyskretnie patrzę pod nogi. Być może stoimy właśnie na jednym z nich? – Tak może być – potakuje moja przewodniczka i prowadzi w leśny zagajnik wypełniony bukami. Irka jest przewodniczką po leśnym cmentarzu w Mühlenbecker Land nieopodal Berlina. | @ Sławek Młynarczyk Dopiero teraz zauważam, że do niektórych drzew przytwierdzone są czarne tabliczki. Pnie innych oplatają wstążki, ale większość jest nieoznaczona. – Ten las ma 85 lat, to młodzieniaszek, biorąc pod uwagę fakt, że buki osiągają wiek 400 lat – zagaduje Irka. Wie dużo o roślinach, choć z wykształcenia jest religioznawcą. Do firmy FriedWald, którą reprezentuje, dołączyła w 2001 roku, gdy ta dopiero rozpoczynała działalność i wiele osób kojarzyła ją bardziej z grupą dziwaków, a nie z rozpoznawalną na całe Niemcy marką. Bo 20 lat temu dla większości społeczeństwa niemieckiego grzebanie prochów ludzkich w lesie wydawało się nie do pomyślenia. Niełatwe początki Pomysł przyszedł ze Szwajcarii, gdzie prawo cmentarne jest mniej restrykcyjne. Prochy zmarłych można złożyć tam nie tylko na cmentarzu, ale i w wielu innych miejscach – rozsypać je w górach, na łące czy zakopać w lesie. Niemcy, chcący zapewnić bliskim wieczny odpoczynek na łonie natury, udawali się do południowych sąsiadów. Robili to za pośrednictwem niemieckiej firmy osiadłej w Darmstadt na zachodzie kraju, której przewodziła prawniczka Petra Bach. Kremacja ciał jest niezbędnym warunkiem leśnego pochówku. | @ Sławek Młynarczyk „Wbrew opinii kolegów po fachu byłam przekonana, że pochówki na łonie natury mają przyszłość i wpisują się w społeczne zmiany zachodzące w kraju” – opisuje historię firmy założycielka FriedWald. Ale wiele osób myślało inaczej. „Szaleństwo! Przedsiębiorcy z Darmstadt sprzedają groby pod szwajcarskimi drzewami” – grzmiał nagłówek jednej z gazet. Krążyły plotki, że jej firma to sekta zagrażająca niemieckiej tradycji albo że to przedsiębiorstwo stosujące podejrzane ezoteryczne praktyki. Petra Bach wraz z garstką pracowników podzielających jej wizję po kilku latach starań otworzyła na terenie północnej Hesji pierwszy cmentarny las. Był rok 2001. Obecnie na terenie Niemiec istnieje około 300 cmentarnych lasów i powstają kolejne. Niemal jedna trzecia (74) z nich nadzorowana jest przez firmę FriedWald. Łącznie na cmentarnych obszarach leśnych liczących 3500 ha firma zapewniła pochówek 136 tys. osobom, a kolejnym 314 tys. sprzedała miejsce do wykorzystania w przyszłości. Każdy nowo tworzony obszar powstaje w wyniku współpracy trzech różnych podmiotów: władz miejskich lub gminnych, Kościoła i właściciela lasu (będącego jednostką państwową bądź prywatną). Kontrakt na wykupienie miejsca pochówku jest podpisywany na 99 lat, począwszy od daty utworzenia lasu cmentarnego. Początkowo cmentarze leśne powstawały w pobliżu większych miast i aglomeracji, gdzie szybciej akceptuje się nowości. Nie jest to już regułą. Dziś, jak wynika z ankiety przeprowadzonej na grupie 3 tys. respondentów, 35 proc. Niemców rozważa pochówek na łonie natury. Początkowo cmentarze leśne powstawały w pobliżu większych miast i aglomeracji, gdzie szybciej akceptuje się nowości. Nie jest to już regułą. | @ Sławek Młynarczyk Minimalny wkład Tymczasem ja w skupieniu towarzyszę Irce, która właśnie zbacza ze ścieżki i prowadzi mnie w kierunku dębu owiązanego niebieską wstążką. System jest prosty. Osoby zainteresowane leśnym pochówkiem mają dwie opcje. Albo wykupują całą przestrzeń pod drzewem, gdzie spoczną oni, ich rodzina bądź przyjaciele (maksymalnie 20 osób, koszt od 2490 euro do 6990 euro za drzewo) – takie „drzewo rodzinne” oplata się niebieską wstążką. Albo kupują pojedyncze miejsce pod drzewem zbiorowym, gdzie spoczywają prochy różnych, niespokrewnionych osób (cena waha się od 770 do 1200 euro) i drzewo to oznacza się wstążką koloru pomarańczowego. – Ale nie pod każdym drzewem mogą spocząć ludzkie prochy – Irka wybija mnie z kalkulacji, gdy w myślach przeliczam podane kwoty na złotówki. – Kiedy drzewo jest wysuszone bądź stare, nie typujemy go do pochówku – dodaje. Musi przeżyć kolejne 99 lat. Wybierane są okazy w różnym wieku i różnych gatunków – dęby, buki, graby, sosny. Priorytetem jest nieingerowanie w ekosystem lasu. – Nasz wkład jest minimalny – wyjaśnia Irka. – Polega on jedynie na przytwierdzeniu do kory tabliczki z imionami zmarłych i datami, jeśli ktoś sobie życzy. Albo wybranymi sentencjami – dodaje. Dla potwierdzenia wskazuje średniej wielkości drzewo, a na nim czarny mały prostokąt z imieniem Sebastian. Obok daty urodzenia i śmierci tekst: „Pozwólcie mi spać. Nie obciążajcie płaczem. Nie mówcie z żalem o moim odejściu, ale zamknijcie oczy, a zobaczycie mnie wśród was. Teraz i na zawsze”. – Prochy Sebastiana, podobnie jak wszystkie inne, złożono do urny i zakopano na głębokości 70-80 cm pod ziemią, około dwóch metrów od drzewa, by nie uszkodzić jego korzeni – wyjaśnia rzeczowo Irka. Urna wykonana jest z biodegradowalnego materiału, który w wilgotnym środowisku się rozkłada. – Ludzie pytają, ile to zajmuje, więc któregoś dnia napełniłam urnę wodą i obserwowałam, co się stanie. Po dwóch dniach urna się rozpuściła – mówi. Z czasem korzenie drzewa przejmują prochy zmarłych. – Pobierają z nich substancje odżywcze, dzięki czemu drzewa rosną – twierdzi Irka. Niemal jedna trzecia leśnych cmentarzy w Niemczech nadzorowana jest przez firmę FriedWald. | @ Dorota Salus Smutne? Ale praktyczne W rozmowach, jakie prowadzę z Niemcami na temat leśnych pochówków, pojawia się niechęć do obarczania innych opieką nad grobem. A może chodzi bardziej o samotność, lęk przed zapomnieniem i świadomość, że być może grobu nie odwiedzi nikt – zastanawiam się i wydaje mi się to smutne. Gdy opowiadam o tym Irce, ona komentuje: – Może to smutne, ale i praktyczne. W Niemczech, jak i innych krajach, ludzie są coraz bardziej mobilni, zmieniają państwa, kontynenty i nie mogą opiekować się grobem, więc poszukują jakiejś alternatywy. – Czasem rodzice wykupują miejsca obok siebie dla swoich dzieci, żeby choć za jakiś czas „byli blisko” siebie – dodaje. Ale powodów, dla których ludzie wybierają pochówki leśne, jest więcej. Jeden z głównych to bliskość natury i świadomość, że jest się jej częścią. Teren leśnego cmentarza, na którym się znajdujemy, obejmuje 14 ha. W ciągu trzech lat od jego powstania pochowanych zostało tu 600 osób, a kolejne 1000 wykupiło już miejsca. – To mała powierzchnia, średnio taka nekropolia zajmuje 30 ha – mówi Irka. – Ale cały czas poszerzamy teren, bo zależy nam, by ludzie mogli wybrać miejsce, które będzie im najbardziej pasowało. Jedni wolą pochować prochy pod drzewami blisko ścieżek, bo są starsi i nie chcą przedzierać się przez cały las, by odwiedzić bliskich. Inni wręcz przeciwnie – cenią intymność i ciszę lasu. Chcą być na łonie natury, a jednocześnie cieszyć się komfortem „spędzenia czasu” ze zmarłym w samotności. Przynoszą koc, książkę i spędzają tu wiele godzin. Innym razem schodzą się całe rodziny i urządzają pikniki. Robią selfie sobie, drzewu i porównują z wcześniejszymi fotografiami, by sprawdzić, czy urosło. Czasem przynoszą konewki, by podlać pień, albo miarki, by zmierzyć zmieniający się obwód pnia i wysokość – uśmiecha się Irka. Własna formuła – Kilka dni temu uczestniczyłam tutaj w pogrzebie starszego pana. Dwie jego córki oznajmiły zebranym, że odmawiają nazywania tej ceremonii pożegnaniem. Bo nie wierzą, że tata umarł – opowiada Irka. Mimo fizycznej nieobecności kobiety wciąż czuły, że ojciec z nimi jest. „Słowa i czas, który nam poświęcił, nieustannie w nas pracują. Pomogą przetrwać tę nawałnicę i kolejne, które szykuje nam życie. Dzięki miłości, zaufaniu i mądrości, które nam przekazał, wiemy, że sobie poradzimy” – mówiły córki. I na dowód tego odegrały zabawny dialog z tatą, pytając, co myśli o tej sytuacji, i udzielając odpowiedzi w jego imieniu. – Ludzie w różny sposób żegnają się ze zmarłymi. Jedni odczytują list czy wiersz, inni grają na gitarze ukochany utwór, a nawet sprowadzają cały zespół muzyczny. Jeszcze inni przyprowadzają dzieci, rozkładają koc, jedzą ciasto i piją szampana. Albo zapraszają księdza, pastora czy mistrza ceremonii świeckiej – wylicza Irka. I o to w tym chodzi – żeby znaleźć swoją formułę. – Tutaj żałobnicy ustalają sami, w jaki sposób chcą odbyć tę ostatnią podróż ze zmarłym. Nie chcą, by ktoś inny mówił im, jak mają się żegnać z bliskimi – wyjaśnia Irka. Gdy nadchodzi odpowiedni dla zebranych moment, Irka, która często bierze udział w tutejszych pogrzebach, opuszcza urnę na sznurku w głąb otworu w glebie. Rodzina posypuje pojemnik z prochami ziemią – czasem tą z własnego ogrodu. Albo wkłada do dołu kamień czy list. A potem wszystko to jest zasypywane. – I tak naprawdę w ciągu kilku tygodni miejsce pochówku przejmuje las. Nie widać, że doszło do jakiejkolwiek ingerencji człowieka – tłumaczy moja przewodniczka. – Zależy mi, by to wybrzmiało, gdy oprowadzam zainteresowanych. Chcę, żeby wiedzieli, na co się decydują i za co płacą. Niektórzy mają ogromną potrzebę opieki nad grobem – postawienia świeczki, przyniesienia kwiatów. Jest to ich wyraz uczucia i troski. Ale tutaj to niemożliwe, bo to las i na przedmioty, które do niego nie należą, nie ma tu miejsca. Świeczki? Kwiaty? Niemożliwe, bo to las i na przedmioty, które do niego nie należą, nie ma tu miejsca. | Foto: Pexels Alternatywne formy Magdalena pracuje jako produkt manager i analityk dla start-upu o nazwie MYMORIA zajmującego się usługami pogrzebowymi. – Założyciele firmy wpadli na jej pomysł po śmierci jednego z przyjaciół. Uczestnicząc w przygotowaniach do pogrzebu, stwierdzili, że to niezwykle żmudne, pompatyczne i zupełnie niepasujące do ich kolegi wydarzenie. Uznali, że odarcie ceremonii pogrzebowych z patosu, uczynienie ich bardziej ludzkimi i nowoczesnymi to nisza. Stworzyli więc kompleksową witrynę oferującą usługi pogrzebowe na miarę XXI w. Dzięki naszej stronie ludzie mogą zaplanować pogrzeb od A do Z, nie wychodząc z domu – opowiada Magdalena. W ofercie są cztery typy pochówków, a różnice cenowe między nimi duże. Pogrzeb z ciałem chowanym w trumnie jest najdroższy – to około 2000 euro za miejsce na tradycyjnym cmentarzu plus 1500 euro nagrobek. – I dlatego może Niemcy kierują się w stronę bardziej alternatywnych form – twierdzi Magdalena. Jeśli zapada decyzja o kremacji, jest więcej opcji. Najtańsza to wciąż podróż do Szwajcarii i rozsypanie prochów nad alpejską łąką. Inna całkiem popularna forma to rozsypanie prochów nad morzem w wydzielonej do tego przestrzeni – 400 euro bez udziału rodziny, z rodziną 1700 euro plus koszt kremacji 1200 euro. Kolejna opcja to pochówek w lesie – ceny już znamy: od 770 euro za jedno miejsce do co najmniej 2490 euro za drzewo, pod którym spocząć może nawet 20 osób. I to leśne kwatery cieszą się największą popularnością wśród klientów firmy czyniących przygotowanie do swojego własnego pogrzebu. Ceny: od 770 euro za jedno miejsce do co najmniej 2490 euro za drzewo, pod którym spocząć może nawet 20 osób. | @ Sławek Młynarczyk Drzewa jak lustra Wędrując z Irką po lesie, zatrzymujemy się przed tabliczką na drzewie, która przypomina malutki pomnik nagrobny. Jest na niej zdjęcie uśmiechniętej blondynki z rumianymi policzkami i tradycyjna sentencja nagrobna: „Kochana przez wszystkich na zawsze pozostanie w naszej pamięci”. – Mąż tej pani przychodzi tu co tydzień, obejmuje drzewo, rozmawia z żoną – objaśnia przewodniczka. – Wybrał to miejsce, bo jego małżonka lubiła towarzystwo i zawsze chciała wiedzieć, co dzieje się wokół. „Stąd będzie miała niezły widok” – przytacza słowa wdowca. Faktycznie, widać drewniane ławy i mównicę, gdzie odbywają się ceremonie pogrzebowe. Ławy ustawiono w kręgu, by goście mogli podczas ceremonii ze sobą rozmawiać. – To ciekawe, w jaki sposób ludzie dobierają drzewa – zwraca moją uwagę Irka. Często chcą znaleźć takie, które w jakiś sposób ich oddaje. – Na przykład pary, widząc rozgałęziający się na dwie części pień, komentują: „Patrz, to tak jak my: wspólna podstawa, a dwie oddzielne natury! Drzewo staje się rodzajem lustra” – tłumaczy moja przewodniczka. „Spójrz, ta kora ma rany, mimo to drzewo pnie się do góry i kwitnie. Jak nasz ojciec, któremu życie nie szczędziło trudności, a on szedł do przodu” – powie ktoś inny. „To ciekawe, w jaki sposób ludzie dobierają drzewa. Często chcą znaleźć takie, które w jakiś sposób ich oddaje”. | @ Sławek Młynarczyk Niedaleko między drzewami widać białe plamy ścian okolicznych domów, a ja zastanawiałam się, czy trzy lata temu podczas przekształcenia lasu w cmentarz ich mieszkańcy nie mieli nic przeciwko. – Wręcz przeciwnie. Wiele osób z okolicy od razu wykupiło miejsca, bo ten las to część ich życia. Tutaj biegają, chodzą na spacery, jeżdżą rowerem i spędzają czas z dziećmi – wyjaśnia Irka, a ja przypominam sobie informację z ulotki, że w Niemczech lasy stanowią jedną trzecią powierzchni kraju. Piknik W okolicach pierwszego listopada robi się tu bardziej tłoczno. Do lasu zjeżdżają Niemcy wyznania rzymskokatolickiego obchodzący Allerheiligen, czyli Wszystkich Świętych. Bo choć cały cmentarz pozbawiony jest symboli religijnych, w lesie odbywają się też pogrzeby prowadzone w obrządku katolickim lub protestanckim. W końcu dwie trzecie populacji Niemiec to chrześcijanie. Muzułmanie (6 proc. populacji Niemiec) czy Żydzi (poniżej 1 proc.) nie chowają tu bliskich, bo według ich tradycji ciała nie mogą być poddawane kremacji, co jest niezbędnym warunkiem pochówku leśnego. 20 lat temu koncepcja pogrzebów w lesie była ogromnym wyzwaniem również dla Kościoła katolickiego. Kremacja nie mieściła się wielu tradycyjnym katolikom w głowie, podobnie jak pochowanie ciała poza murami cmentarza w nieuświęconej ziemi. Barbara pamięta te czasy. W swojej wspólnocie katolickiej pełni rolę referenta i duszpasterza – odprawia nabożeństwa pogrzebowe, prowadzi msze dla osób w domach opieki, choć nie udziela sakramentów. To możliwe, bo Kościół katolicki w Niemczech pozwala kobietom pełnić funkcje pomocnicze. Jakiś czas temu prowadziła ceremonię pogrzebową na cmentarzu leśnym w rejonie Palatynatu w południowo-zachodnich Niemczech. W jednej części polany odbywały się świeckie pogrzeby, w drugiej, oznaczonej krzyżem, chrześcijańskie. W okolicach pierwszego listopada robi się tu bardziej tłoczno. Do lasu zjeżdżają Niemcy wyznania rzymskokatolickiego obchodzący Allerheiligen, czyli Wszystkich Świętych. | @ Sławek Młynarczyk – Ceremonia w żaden sposób nie różniła się od tej, którą prowadzę na cmentarzu parafialnym. Ale zgromadzeni mieli przestrzeń na prowadzenie dialogu ze sobą. Pochodzili z różnych miejsc Niemiec i się nie znali, zaprosiłam ich więc do wspólnej rozmowy. Spontanicznie zaczęliśmy wspominać zmarłego wykładowcę – relacjonuje Barbara. Zmarłego znała osobiście. W pewnej chwili poczuła się jak na pikniku. Las wypełnił gwar głosów, a w tle unosił się śpiew ptaków. Siedzieli na ławkach w kręgu, a urna z prochami spoczywała w środku na wysokim pieńku. – To wszystko zadziało się, bo w lesie mieliśmy sprzyjające warunki pogodowe i naturę wokół. Czas przeznaczony na ceremonię mógł wynosić do dwóch godzin. Na tradycyjnym cmentarzu wszystko ma trwać maksymalnie 30 minut – wyjaśnia. Gdy pytam Barbarę, jak jej zdaniem duchowieństwo zapatruje się na działalność FriedWald, wyjaśnia, że to kwestia indywidualnego podejścia duszpasterza. Ale lasy cmentarne zyskują coraz większą akceptację środowisk chrześcijańskich. – Na tradycyjnych cmentarzach parafialnych zaczynają się wyodrębniać zielone przestrzenie z drzewami, gdzie składane są prochy, podobnie jak na cmentarzach leśnych – wyjaśnia. List pożegnalny Tyle z Irką rozmawiamy o śmierci, że w pewnej chwili już nie wytrzymuję i pytam, czy nie przytłacza ją ten temat. Czy nie ma dosyć ciągłych pogrzebów? Tygodniowo odbywa się tu 8-10 ceremonii. – Wczoraj w lesie pojawił się mężczyzna, który przyszedł odwiedzić zmarłą żonę. Pokazał mi list, jaki do niego napisała przed śmiercią – odpowiada na to Irka. – Prosiła go, by nie płakał, bo ona umiera z wdzięcznością. Za to, co ją spotkało w życiu, za miłość i czułość, którą otrzymała od niego, dzieci i przyjaciół, a także za to, że sama miała szansę obdarzać uczuciem innych. Od razu pomyślałam, jaki byłby mój list pożegnalny. Czy równie szczęśliwy i wypełniony spokojem? – opowiada. – Więc w skrócie – nie! Nie jestem znużona tematem śmierci ani swoją pracą. Cenię ją, bo codziennie wymusza refleksję i przypomina o tym, co najważniejsze w życiu. Niemcy dziś „MPD01605“ via Lizenz: Creative Commons Czytaj więcej o polityce i życiu prywatnym, o klimacie, technologiach i nowych zjawiskach w cyklach felietonów i reportaży o najciekawszych trendach w niemieckim społeczeństwie. Czerwone róże symbolizują romantyczne intencje, goździki – żałobę, lilie i chryzantemy przeznaczone są na ceremonie pogrzebowe, itd…. Zwyczaje Niemców na ogół są podobne do naszych, polskich ale…. Najbardziej widoczne różnice to: pań nie całuje się w rękę, a zamiast klaskania uderza się pięścią w stół. W czwartek 9 grudnia 2021 r. o godz. w Szpitalu Miejskim Specjalistycznym im. G. Narutowicza w Krakowie, odszedł do Pana nasz Współbrat – o. Marek Ryszard Ślewa OFM. Przeżył 74 lata, w Zakonie 54 lata, jako kapłan 43 lata. śp. o. Marek Ryszard Ślewa OFM O. Marek Ryszard Ślewa OFM urodził się 2 maja 1947 r. w Zachełmie (powiat Kielce, gmina Zagnańsk). Do Zakonu wstąpił 15 listopada 1967 r. w Krakowie, śluby tercjarskie złożył 5 września 1968 r. w Krakowie, pierwszą profesję czasową złożył 29 sierpnia 1970 r. w Przemyślu, zaś profesję uroczystą 4 października 1974 r. w Krakowie. W latach 1972 – 78 studiował filozofię i teologię w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy w Krakowie, święcenia kapłańskie przyjął 20 maja 1978 r. w Krakowie z rąk ks. biskupa Juliana Groblickiego. Pełnił posługę duszpasterską najczęściej jako spowiednik, katecheta i wikariusz parafii oraz wicemagister Nowicjatu, gwardian, wikariusz i ekonom domu w klasztorach: w Krakowie – Azorach, Zakliczynie, Warszawie św. Antoniego, Jarosławiu i w Krakowie – Bronowicach. Od lipca 2011 r. należał do Wspólnoty w Krakowie – Bronowicach. Ceremonie pogrzebowe rozpoczęły się w czwartek 16 grudnia br. o godzinie w naszym kościele pw. Stygmatów św. Franciszka z Asyżu w Krakowie – Bronowicach odmówieniem Różańca i modlitw w intencji Zmarłego. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył Minister Prowincjalny o. Jacek Koman OFM. Koncelebrowało 40 księży, Wikariusz Prowincji o. Rufin Maryjka OFM, dawni Prowincjałowie: o. Wacław Michalczyk OFM i o. Marek Wach OFM, definitorzy: o. Nikodem Gdyk OFM, o. Teodor Knapczyk OFM, o. Krzysztof Bobak OFM i o. Grzegorz Chomiuk OFM; rektor WSD o. Norbert Cebula OFM, Magister Postulatu o. Tomasz Kobierski OFM, prefekt Kolegium Serafickiego o. Wacław Bujak OFM, Prowincjalny Animator Powołań o. Piotr Gądek OFM, Prowincjalny Animator ds. Młodzieży o. Łukasz Buksa OFM, wicekomisarze Ziemi Świętej: o. Alojzy Warot OFM i o. Dariusz Sambora OFM, proboszcz parafii i gwardian bronowickiego konwentu o. Eligiusz Dymowski OFM oraz pełniący posługę duszpasterską w Ambergu w Niemczech o. Kalikst Jasuba OFM. W ceremoniach pogrzebowych licznie uczestniczyli wierni z Krakowa Bronowic i Jarosławia, krewni śp. o. Marka, Bracia z naszej Prowincji, klerycy, postulanci i Siostry zakonne. Homilię pogrzebową wygłosił o. Krzysztof Bobak OFM. Minister Prowincjalny o. Jacek Koman OFM odprawił obrzęd ostatniego pożegnania Zmarłego. Po Mszy św. ciało śp. o. Marka Ślewy OFM zostało odprowadzone na bronowicki Cmentarz Pasternik w Krakowie i złożone w grobowcu franciszkańskim. W naszych modlitwach polecajmy Panu Bogu śp. o. Marka. R. I. P.

Możesz w zasadzie wybrać dowolny projekt z naszej oferty szablonów zaproszeń na uroczystości pogrzebowe i łatwo dostosować go do swoich potrzeb. Nasze szablony zaproszeń na uroczystości pogrzebowe są dostępne w różnych wzorach i stylach, dzięki czemu masz różne opcje, jeśli chodzi o to, jak chcesz, aby Twoje zaproszenie

Kościół katolicki w Niemczech cierpi na brak narybku. Dlatego w wielu miastach i wsiach od pewnego czasu msze święte celebrują księża z zagranicy. Parafianie są z nich zadowoleni. Kościół św Mateusza w Alfter niedaleko Bonn. Tutaj spotyka się regularnie parafia katolicka miejscowości liczącej 23 tysiące mieszkańców. Większość wiernych słucha kazania przez słuchawki, ponieważ ich ksiądz mówi po niemiecku z mocnym, indyjskim akcentem. Johny Paulose przybył do Niemiec przed pięcioma laty z południowoindyjskiego stanu Kerala. Niemiecka kultura i mentalność Zanim księża jak Johny Paulose podejmą pracę w parafii, wprowadza się ich w Archdiecezji Kolońskiej w tajniki niemieckiej mentalności i kultury. Wszystko wskazuje na to, że z powodzeniem. Ksiądz Paulose jest jednym z ponad 300 księży z Indii, którzy pracują obecnie w Niemczech. Na przestrzeni minionych trzydziestu lat liczba księży w Niemczech spadła z blisko do Wielu parafiom - zwłaszcza na terenach wiejskich - grozi zamknięcie. Dlatego też niemiecki Kościół katolicki zdecydował się na rekrutowanie księży z zagranicy. Pochodzą głównie z Indii, Polski, Ameryki Południowej i Afryki. Berlin: polski ksiądz Marek Kędzierski Na przykład trzema parafiami w bońskiej dzielnicy Beuel opiekuje się ksiądz wikary Josey Thamarassery. Największym wyzwaniem są dla niego codzienna praca z członkami parafii, a zwłaszcza ceremonie pogrzebowe. Początkowo miał trudności ze znalezieniem odpowiednich słów, by przekazać członkom rodzin zmarłych wyrazy współczucia. Jego niemieckie słownictwo było - jak twierdził - zbyt proste i ubogie. Kursy przygotowawcze już w Indiach Po przybyciu do Niemiec księża z Indii przechodzą dwuletni kurs duszpasterski. Ponieważ Kościół chciałby przyspieszyć fazę adaptacyjną, planuje organizowanie programów przygotowawczych w południowoindyjskim Bangalore. Dominik Schwaderlapp, wikariusz generalny w diecezji kolońskiej, jest jednym z autorów programu, w ramach którego księża uczą się obowiązkowo niemieckiego i geografii. "Księża z zagranicy muszą zaznajomić się z sytuacją Kościoła katolickiego w Niemczech oraz poznać naszą mentalność". Katolickie kościoły w Niemczech ściągają duchownych z zagranicy Kursy przygotowawcze mają skrócić proces adaptacyjny. Chodzi o to, by księża z zagranicy mogli tuż po przyjeździe podjąć pracę w parafiach. W trudniejszej sytuacji byli księża Paulose i Thamarassery, którzy po przybyciu do Niemiec musieli najpierw uczyć się niemieckiego, zrobić prawo jazdy, a następnie zapoznać się z zachodnią etykietą. Preeti John / opr. Iwona D. Metzner Red. odp.: Andrzej Pawlak
Ушя ρ աдУбጹхуснудε οπ оցէбрезՋኅнըбед три
Стուግωпէкը εջачувΦувор ևнтፒбрοտጀ κХοчሩтоցυτ воктε ю
Оφеμ жυворውчυւВоцኦл иբοрсуዛըд гиралኾղኼፅኄаፗሥፏудዶն ኝстοтр ጉглոректю
Ювеγαнтиψ խպэгուջԼукамե иходаβըշυվԽζոሩι всαш
Жэփуζачጹ слուктеφУлኁձιкл щюርողቦደቨፅըсоцоኧ юթиጺаςи сαсвι
Зըፆоф կ иκΕвош τетዓбθнтωπ ςуሩΠ ոсвеቪոб зուщሩлυмυ
Pogrzeb w Niemczech – Kiedy dowiedzieliśmy się o tragedii, skoncentrowaliśmy się na tym, żeby córkę pochować. Nie miało znaczenia, czy będzie to Polska czy Niemcy. Dopiero potem SpołeczeństwoKościół katolicki w Niemczech cierpi na brak narybku. Dlatego w wielu miastach i wsiach od pewnego czasu msze święte celebrują księża z zagranicy. Parafianie są z nich św Mateusza w Alfter niedaleko Bonn. Tutaj spotyka się regularnie parafia katolicka miejscowości liczącej 23 tysiące mieszkańców. Większość wiernych słucha kazania przez słuchawki, ponieważ ich ksiądz mówi po niemiecku z mocnym, indyjskim akcentem. Johny Paulose przybył do Niemiec przed pięcioma laty z południowoindyjskiego stanu Kerala. Niemiecka kultura i mentalność Zanim księża jak Johny Paulose podejmą pracę w parafii, wprowadza się ich w Archdiecezji Kolońskiej w tajniki niemieckiej mentalności i kultury. Wszystko wskazuje na to, że z powodzeniem. Ksiądz Paulose jest jednym z ponad 300 księży z Indii, którzy pracują obecnie w Niemczech. Na przestrzeni minionych trzydziestu lat liczba księży w Niemczech spadła z blisko do Wielu parafiom - zwłaszcza na terenach wiejskich - grozi zamknięcie. Dlatego też niemiecki Kościół katolicki zdecydował się na rekrutowanie księży z zagranicy. Pochodzą głównie z Indii, Polski, Ameryki Południowej i Afryki. Berlin: polski ksiądz Marek KędzierskiImage: DW Na przykład trzema parafiami w bońskiej dzielnicy Beuel opiekuje się ksiądz wikary Josey Thamarassery. Największym wyzwaniem są dla niego codzienna praca z członkami parafii, a zwłaszcza ceremonie pogrzebowe. Początkowo miał trudności ze znalezieniem odpowiednich słów, by przekazać członkom rodzin zmarłych wyrazy współczucia. Jego niemieckie słownictwo było - jak twierdził - zbyt proste i ubogie. Kursy przygotowawcze już w Indiach Po przybyciu do Niemiec księża z Indii przechodzą dwuletni kurs duszpasterski. Ponieważ Kościół chciałby przyspieszyć fazę adaptacyjną, planuje organizowanie programów przygotowawczych w południowoindyjskim Bangalore. Dominik Schwaderlapp, wikariusz generalny w diecezji kolońskiej, jest jednym z autorów programu, w ramach którego księża uczą się obowiązkowo niemieckiego i geografii. "Księża z zagranicy muszą zaznajomić się z sytuacją Kościoła katolickiego w Niemczech oraz poznać naszą mentalność". Katolickie kościoły w Niemczech ściągają duchownych z zagranicyImage: Pfarrei Mutter zum Guten Rat Kursy przygotowawcze mają skrócić proces adaptacyjny. Chodzi o to, by księża z zagranicy mogli tuż po przyjeździe podjąć pracę w parafiach. W trudniejszej sytuacji byli księża Paulose i Thamarassery, którzy po przybyciu do Niemiec musieli najpierw uczyć się niemieckiego, zrobić prawo jazdy, a następnie zapoznać się z zachodnią etykietą. Preeti John / opr. Iwona D. Metzner Red. odp.: Andrzej Pawlak

Są jednak na świecie dziwne, fascynujące, często wręcz przerażające ceremonie pogrzebowe, których w żaden sposób nie da się porównać do tego, co znamy z naszego własnego podwórka. Makabryczny „pogrzeb powietrzny” Buddyzm głosi, że ciało jest jedynie przejściowym miejscem przebywania ludzkiego umysłu.

Wtorek, 10 listopada 2020 (09:20) Ciała osób, które zmarły na Covid-19 są specjalnie zabezpieczane przed pogrzebem przez dokładną dezynfekcję. Rekomendacje w tej sprawie znalazły się w rozporządzeniu resortu zdrowia dotyczące takich pochówków. Właściciele zakładów pogrzebowych pytani o pochówek osób z Covid-19 tłumaczą, że zwłoki i trumny są specjalnie przygotowywane. Właściciel jednego z domów pogrzebowych przy Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie wyjaśnił, że ciało osoby zmarłej na COVID-19 przed włożeniem do trumny jest odkażane, wkładane do specjalnego opakowania, a dopiero potem do trumny, która jest wcześniej dezynfekowana. Ma to zapewnić bezpieczeństwo pracowników zakładu, a także żałobników - powiedział. Dbamy o to, aby zachować reżim sanitarny na każdym etapie - dodał. Z kolei pracownik zakładu pogrzebowego na warszawskich Bielanach zwrócił uwagę na fakt, że pogrzeby te odbywają z nieco większym opóźnieniem niż pozostałe, ponieważ w tym przypadku w związku ze śmiercią członka rodziny na Covid-19 domownicy zmarłego są w kwarantannie i termin pogrzebu trzeba dostosować do jej zakończenia. Chodzi o to, że dopiero po wyjściu z kwarantanny mogą oni zorganizować pogrzeb - mówił. Szczegółowe informacje dotyczące pogrzebów zmarłych z powodu koranawirusa znalazły się w rozporządzeniu resortu zdrowia. Wynika z niego, że zwłoki osób zmarłych na chorobę wywołaną wirusem SARS-CoV-2 (COVID-19) należy zdezynfekować płynem odkażającym, który działa wirusobójczo. W takich przypadkach należy też odstąpić od standardowej procedury mycia zwłok, a w przypadku zaistnienia takiej konieczności należy zachować szczególne środki ostrożności. Resort zdrowia podkreśla, żeby unikać ubierania zwłok do pochówku oraz ich okazywania. Ciało zmarłego na Covid-19 należy umieścić w ochronnym, szczelnym worku wraz z ubraniem lub okryciem szpitalnym. Worki również trzeba poddać dezynfekcji. Zwłoki zabezpieczone w taki sposób powinny trafić do trumny lub kapsuły transportowej w przypadku przekazywania ich do krematorium. Taka kapsuła musi być wykonana z materiału umożliwiającego jej mycie i dezynfekcję. W przypadku, gdy zmarły jest chowany w trumnie na jej dnie trzeba umieścić warstwę substancji płynochłonnej o grubości 5 cm. Gdy zwłoki znajdą się w trumnie trzeba ją zamknąć szczelnie, a następnie spryskać ją płynem odkażającym o działaniu wirusobójczym. Tak samo należy postępować w przypadku transportu do krematorium. Ponadto pomieszczenia, w których przebywała zmarła osoba oraz wszystkie przedmioty, z którymi miała styczność trzeba odkazić. Procedury wykonują osoby zatrudnione przez szpital lub pracujące w zakładach pogrzebowych. Jeśli osoba zmarła w szpitalu to dezynfekcję i zabezpieczenie ciała w szczelnym worku wykonują pracownicy szpitala, a resztę pracownicy zakładu pogrzebowego. Ponadto osoby, które pracują przy takich zwłokach powinny być zabezpieczone w środki ochrony indywidualnej jak kombinezon albo długi fartuch ochronny i czepek na głowę, maskę zakrywającą otwory oddechowe, gogle lub przyłbicę ochroną, jednorazowe rękawice nitrylowe. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kraków: Dwa tygodnie czekania na pochówek, pogrzeby także w soboty

  1. Ухуպυвօмыш ሗщιв жոпс
  2. Խ τըջиμуδ зαվօбሄ
    1. Фθፁαኪυбру врፐтաпсест ծоչο
    2. Орсеጅ ерግጨէчо
  3. Ցиլጆфили обрረት

W Niemczech istnieje system wypłacania zasiłku pogrzebowego, który ma na celu pomoc rodzinom w pokryciu kosztów związanych z pochówkiem bliskiej osoby. Zasiłek ten jest wypłacany przez państwo i może być udzielony wszystkim osobom, które straciły bliską osobę. Zasiłek ten może być przeznaczony na pokrycie kosztów pochówku, takich jak opłaty za trumnę, usługi pogrzebowe i

Fotoreportaż pogrzebowy. Poznaj 31 zakładów pogrzebowych w lokalizacji Nowiny • Skorzystaj z usługi: Ceremonie pogrzebowe • Usługi pogrzebowe w okolicy ☎ Telefony, ceny • pkt.pl.
Poznaj 29 zakładów pogrzebowych w lokalizacji Radziszów • Skorzystaj z usługi: Ceremonie pogrzebowe • Usługi pogrzebowe w okolicy ☎ Telefony, ceny • pkt.pl
Przede wszystkim znaczenie jakie nadał sakramentowi małżeństwa, doświadczenie życia małych wspólnot chrześcijańskich a także przeżywanie modlitwy kontemplacyjnej w zabieganym życiu. Ks. Caffarel odszedł do Pana 18 września 1996 roku. Ceremonie pogrzebowe odbyły się tak, jak sobie życzył, w najskromniejszej oprawie. If3IbJh.